Pasolini przeczytał Ewangelię, przeżuł ją i stworzył własną wizję. Co zadziwiające jest to wizja dość spójna i wcale aż tak bardzo nie odbiegająca od pierwowzoru. Owszem pominięte zostało kilka ważnych scen (biczowanie, wskrzeszenie Łazarza, praktycznie nieobecna jest też Maria Magdalena), a reszta jest opowiedziana w innej chronologii, a jednak w jakiś sposób Pasoliniemu udało się pozostać bliskim Chrystusowi.
W tym filmie można nie wierzyć w Jezusa, ale z pewnością bardzo łatwo jest go pokochać. Jest piękny, młody i przepełniony młodzieńczą pasją idealizmu. Jest rewolucjonistą, osobą, którą porusza aktualny stan rzeczy i pragnie nieść pokój i zbawienie. Film wydaje się bardzo intymny, skupiony na twarzach. Może dlatego też wydaje się tak mocno przesiąknięty antyklerykalizmem, antykapitalizmem charakterystycznym dla Pasoliniego.
Po latach scena ukrzyżowania wciąż pełna jest pasji i emocji, jednak jako całość niestety trochę się już ten film zestarzał i można go traktować już raczej jako obiekt muzelany. Trochę szkoda, lecz cóż czas płynie...
witaj.
to bardzo ciekawe, dużo też słyszałem o tym filmie...
wiesz może gdzie go mogę dostać albo skąd ściągnąć?
Niestety nie potrafię ci pomóc, bo film widziałem jak najbardziej legalnie, w kinie.
Widać, że nie znasz Ewangelii. W tym filmie nie mogło być Marii Magdaleny, czy wskrzeszenia Łazarza, bo jest to ekranizacja Ewangelii wg Mateusza (jak mówi sam tytuł), a tych wydarzeń Mateusz nie opisał. Znajdziesz je u Łukasza, czy Jana. Chociaż Pasolini rzeczywiście poprzestawiał troszkę układ wydarzeń z Ewangelii i opuścił takie jak np. przemienienie Jezusa, czy uciszenie burzy na jeziorze (a szkoda).
Nie zgodzę się z Tobą, że jest to film, który się zestarzał. Dla mnie pozostaje on jedynym naprawdę wartym polecenia filmem biblijnym. Jest genialny.
Cóż mówisz, że "Ewangelia wg. św. Mateusza" Passoliniego to najlepszy film biblijny..
Polecam "Opowieść o Zbawicielu".
pozdrawiam
Zupełnie się nie zgadzam, że film trąci myszką,a jeśli padł już taki zarzut, to czy zestarzał się w treści czy w formie? Ja już prędzej posądziłabym o to "Ofiarowanie" Tarkowskiego, które klimatem wizyjnym zupełnie psuło muzykę Bacha. U Pasoliniego natomiast bachowskie arcydzieło wspaniale współgra z wysmakowanym obrazem.
ja także uważam, że "Ewangelia..." troche się zestarzała. I nie chodzi mi tu o formę bo to już zależy od gustu. To, że ostatnimi laty średnia ilość sklejek w filmie wzrosła kilkukrotnie nie oznacza, wszak, że każdemu się to musi podobać.
Film zestarzał się natomiast w swojej warstwie ideologicznej.
Swego czasu robił on furorę bo prekursorsko pokazywał Jezusa jako rewolucjonistę i wroga zatwardziałej, hipokrytycznej synagogi, czym wyróżniał się na tle płytkich widowisk biblijnych.
Ale nie oszukujmy się. Czy w dzisiejszych czasach, można jeszcze dostrzeć coś wyjątkowego w Jezusie z filmu Pasoliniego?
Moim zdaniem nie.
Co nie zmienia faktu, że film to ważny, przełomowy i znać go warto, tym bardziej jeśli ktoś przepada za specyficzną poetyckością Pasoliniego.