PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659455}

Exodus: Bogowie i królowie

Exodus: Gods and Kings
6,1 67 346
ocen
6,1 10 1 67346
4,5 20
ocen krytyków
Exodus: Bogowie i królowie
powrót do forum filmu Exodus: Bogowie i królowie

Kolejny raz nie zawiodłem się na Ridleyu Scotcie. Tym razem zabrał się za historię jednej z głównych postaci Starego Testamentu. Jego Mojżesz nie jest jednak tylko przywódcą duchowym, jak w Biblii, ale również wojskowym - uczy Hebrajczyków strzelania z łuków, walki na miecze i taktyki partyzanckiej. Nie jest też człowiekiem wielkiej wiary - często nie zgadza się, a nawet kłóci ze stwórcą. Nie pasuje mi jednak sposób przedstawienia Boga - wolałbym żeby był sam głos, dorosłego mężczyzny. Niektóre ze zjawisk nadprzyrodzonych Scott przedstawia w nietypowy sposób: jest scena z gorejącym krzakiem, ale wcześniej Mojżeszowi upadł na głowę kamień, tak więc on sam nie jest pewien czy nie było to przywidzenie związane z utratą przytomności. Przejście przez Morze Czerwone również ukazane jest w nietypowy sposób - nie ma "tunelu wodnego" ale stopniowe opadanie wody, a następnie tsunami. I również nie mamy pewności czy nie jest to wywołane wcześniejszym, widzianym przez Mojżesza upadkiem meteorytu.
Na pochwałę zasługuje strona wizualna, miasto Memfis, kamieniołomy, ale największe wrażenie robią plagi zsyłane na Egipcjan. Skala nieszczęść jest ukazana tak realistycznie że zaczynamy współczuć Egipcjanom, a nawet samemu Ramzesowi.
Na koniec muszę wspomnieć o tym, że film zawiera wiele "smaczków", które z pewnością zauważą fani "Gladiatora", filmy ta mają wiele wspólnych cech:
1. Seti ma syna Ramzesa (człowieka bez zasad moralnych) i przybranego syna Mojżesza (wzór prawości). Marek Aureliusz ma syna Commodusa (człowieka bez zasad moralnych) i przybranego syna Maximusa (wzór prawości).
2. Mojżesz jest generałem egipskim. Maximus jest generałem rzymskim.
3. Seti wolałby żeby Mojżesz był jego następcą. Marek Aureliusz wolałby żeby Maximus był jego następcą.
4. W pewnym momencie Ramzes mówi o swoim synu "śpi spokojnie bo wie że jest kochany". DOKŁADNIE TO SAMO mówi Commodus o swoim siostrzeńcu Lucjuszu.
5. W jednej ze scen Ramzes bawi się opartym o podłogę mieczem IDENTYCZNIE jak Commodus w "Gladiatorze", podczas zebrania Senatu.
Szkoda tylko że pomimo obecności wybitnych aktorów (Ben Kingsley, Sigourney Weaver) nie wykorzystano ich potencjału. Wolałbym żeby postać Nuna (Kingsley) była bardziej rozbudowana, np. żeby był mentorem Mojżesza.
Christian Bale już zagrał kiedyś kogoś kto jest przywódcą grupy ludności walczącej o wolność - był to John Connor w "Terminator: Salvation". Jednak tamta rola była raczej słaba, w dodatku przyćmiona przez Worthingtona. Tym razem idealnie wcielił się w rolę Mojżesza - takiego Johna Connora Izraelitów. Chciałbym żeby podobnie jak kiedyś Crowe, został nagrodzony Oscarem, chociaż to mało prawdopodobne. Ale może jednak? Może teorie spiskowe że w Hollywood najwięcej do powiedzenia mają "ludzie wiary Mojżeszowej" są prawdziwe? Może nie odmówią Oscara aktorowi, który zagrał tak ważną dla nich postać?

CorporalHicks

Odebrałem film bardzo podobnie. Cieszy mnie to, bo założyłem konto na filmwebie właśnie po to, że sobie poczytywać czasem opinie pokrewnych dusz. Tym czasem przytłaczająca większość wpisów, to jakieś kretynizmy, z których autorami nieuchwytne nici porozumienia raczej mnie nie połączą. W każdym razie Scott nie zawodzi - stworzył wspaniałe widowisko.

ocenił(a) film na 4
CorporalHicks

Nie mogę się zgodzić. Film był niewątpliwie piękny plastycznie i tyle dobrego mogę o nim powiedzieć: plagi, miasta egipskie robią wrażenie i to by było na tyle.
1. Porównywanie filmu do Gladiatora, którego oglądałam baaaaaaaaaaaaardzo daaaaaaaaawno temu jest dla mnie tylko dowodem na to, że R. Scott się wypalił i nic ciekawego mu po "Gladiatorze" nie wyszło. Powtarza się a to staje się nudne.
2. Gra aktorska lubianego przeze mnie Ch. Bale - cienka. Kompletnie mnie nie przekonał do swojej postaci i nie uwierzyłam w jego wiarę. Nawet w jego uczucia do Sefory trudno uwierzyć. Mojżesz generał? Ewidentny brak pomysłu na ukazanie tej postaci.
3. Film luźno nawiązuje jedynie do Biblii, ale tego się akurat spodziewałam, bo trudno, aby człowiek niewierzący zrobił film o autentycznej relacji Bóg-człowiek. Ktoś kto takiej relacji nie zna z autopsji, nie jest w stanie o nie przekonująco opowiedzieć.
4. Scott podał mi dziś:
- Boga, który serwuje ludziom swój gniew a na deser parzy herbatkę.
- Niekochanego przez tatusia Ramzesa ( chyba reżyser ma jakieś niepoukładane relacje rodzinne)
- Mojżesza, który niby odkrywa kim jest, ale po co odkrywać, że się jest generałem, skoro to wiadomo od początku filmu?
- Cuda, które poddaje w wątpliwość (Zamiast być przejawem dobroci i miłości Boga, są przejawem jego nienawiści i żądzy zabijania)
- Parę miałkich postaci w stylu Nun, Jozue, Aaron - w sumie mogłoby ich nie być, bo nic ciekawego do filmu nie wnoszą.
- Papkę własnych przekonań omaszczonych szczyptą zdarzeń opisanych w Biblii.

Nie smakuje mi ta potrawa. Ładnie wygląda, ale jest jedynie znośna.

ocenił(a) film na 9
Dorowca

A czego oczekiwales.Co w tym zlego ze parzy cherbatke ?.Nie uwazasz ze to wlasnie jest takie nowe podejscie.Ja nie mam nic przeciwko.Ludziom sie wydaje ze Bog musi byc tylko kojarzony z wielka moca i swiatlem.A prawda jest taka ze Bog objawia sie tez w ludziach i a najmniejszych codziennosciach.Ktore niestety czlowiek juz nie dostrzega bo oczekuje Bog wie czego.
Wiez mi ze nawet gdyby Bog sie pokazal dzisiaj ludziom lewitujacy w powietrzu i blyszczacy wszystkimi swiatlami nieba to i tak ludzie by nie uwierzyli ze to Bog.Szukali by dowodu.I jak zwykle przeszli by obojetnie.Zniesmaczeni.Nie tedy droga panowie.

ocenił(a) film na 4
lavrenzo84

Nie wiem czy czegoś oczekiwałam... Może ciekawszego widowiska, bardziej dynamicznego i postaci z charakterem :) Filmu który mnie wzruszy, skłoni do myślenia, zachwyci i zaciekawi. Ten mnie znudził.

Co do parzenia herbatki ( bo jednak będę obstawać przy mojej pisowni ;), nie widziałabym w tym nic złego, gdyby nie fakt zestawienia tej czynności z tym, co Bóg robi Egipcjanom. Taka wizja Boga mnie odstręcza i przeraża. To Bóg, który pije herbatkę, gdy człowieka rozdziera rozpacz. Kreowanie takiego obrazu Boga jest moim zdaniem szkodliwe.

Zgadzam się z opinią, że Bóg objawia się w codzienności. "Efekty specjalne" nie sprawią, że ludzie mu uwierzą. Jezus wskrzeszał, uzdrawiał i czynił całą masę innych cudów, a i tak wielu mu nie uwierzyło. Natomiast moim zdaniem Scottowi nie chodziło o ukazanie Boga, który objawia się w prostych czynnościach, ale pokazanie, że Bogu tak na serio nie zależy na ludziach. Silnie wyczuwam tę myśl w całym filmie, choćby nawet pytanie Mojżesza o to, co Bóg robił przez 400 lat.
Na filmie byłam z córką kolegi (gimnazjalistką) i ona po filmie stwierdziła, że Bóg w tym filmie to jakiś psychopata. Chyba nie tylko ja mam zatem takie odczucie...

ocenił(a) film na 7
Dorowca

No to poczytaj sobie Stary Testament a zobaczysz, że Bóg jawi się w nim jako surowy, okrutny i mściwy. I nie tylko w stosunku do Egipcjan. Stara się też w ten sposób uchronić lud swój od złych wpływów narodów, pośród których żyje, od łatwości ulegania pokusom wzbudzając strach przed grzechem. Niewiele jest momentów, gdy okazuje im cieplejsze uczucia i troskę.
I skąd wzięliście tę herbatkę? O ile wiem, przywędrowała do Europy z Chin dopiero w XVIII wieku!!

ocenił(a) film na 4
Lasiurus

Przeczytałam Stary Testament i Nowy i Bóg nie jawi się w nim jako mściwy i okrutny. Jawi się jako genialny pedagog: cierpliwy aż do bólu , kochający i wymagający, sprawiedliwy i miłosierny. Tylko, że ja mówię o obrazie Boga w filmie R. Scotta a ty obrazie Boga w Starym Testamencie, a to 2 różne kwestie.

Skąd wzięliśmy herbatkę? A tak sobie umownie nazwałam napój, który parzył Bóg w filmie, a którego przygotowanie przypominało mi parzenie herbaty i chyba właśnie to miał przypominać. Tu nie chodzi Scottowi jak mniemam o dosłowny przekaz historycznych wydarzeń, a coś innego... Napisałam już, co to takiego moim zdaniem.
Natomiast jeśli o ścisłość chodzi, to akcja filmu rozgrywa się na 2 kontynentach, a żaden z nich nie jest Europą.

ocenił(a) film na 7
Dorowca

Faktycznie miłosierny i cierpliwy pedagog: Adama i Ewę wygnał z Edenu, Kaina naznaczył piętnem i też wygnał, Abrahamowi kazał złożyć w ofierze syna, ludziom za pychę pomieszał języki (wieża Babel), za ich grzechy zesłał potop, pozwolił by szatan doświadczył Hioba. Nie naucza, nie toleruje sprzeciwu, nie wybacza tylko karze okrutnie, dręczy i każe się bać; nie szanować, czcić czy kochać ale bać się. Nagradza jedynie tych, którzy się ukorzą. To w Starym Testamencie.
A w filmie jest inaczej - doświadcza bardziej Egipcjan, choć i swemu ludowi życia nie ułatwia (aczkolwiek pominięto złotego cielca).
W ciekawy sposób Scott pokazuje Mojżesza nie jako patriarchę ale silnego człowieka, trudnego i zbuntowanego, który przywykł do decydowania o swoim losie, ma swoje poczucie sprawiedliwości i nie jest mu łatwo zaakceptować boskie wyroki. Wszystko musi wywalczyć sobie sam, nawet kamienne tablice nie są mu dane przez Boga, lecz sam je wykuwa utrwalając boskie przykazania. Przyznam, że bardziej mnie to przekonuje niż pomnikowy wizerunek Mojżesza z "Dziesięciorga przykazań" chociaż trudno je porównywać ze względu na różną stylistykę filmów, ekspozycję postaci oraz warunki fizyczne i sposób gry aktorów. Ale to moje odczucie.

ocenił(a) film na 4
Lasiurus

Wskazane przez ciebie przykłady nie są dowodem na mściwość Boga, ale właśnie jego mądrości i miłości. Pedagog wie, że aby wychować należy stosować kary i nagrody. Doświadczenie uczy o wiele lepiej niż słowa. Stary Testament opisuje wiele wykroczeń ludzi, których konsekwencje ponieśli: Adam i Ewa złamali zakaz - stracili raj, Kain zabił - został wygnany ( a to piętno dostał,aby go chroniło, a nie jako karę ), mieszkańcy kraju Szinear uznali, że są samowystarczalni, więc Bóg im przypomniał, że nie są i pomieszał języki, Abraham i Hiob byli wystawienie na próbę wiary, by sami mogli się przekonać, jak wielkie zaufanie posiadają, etc. Przykładów można mnożyć. Ja tak rozumiem Stary Testament. Dla mnie to historia miłości Boga do człowieka, a nie historia pastwienia się Boga nad człowiekiem. Może warto byś w swojej interpretacji obrazu Boga w Starym Testamencie uwzględnił gatunek literacki, w którym powstały teksty, kontekst historyczny i kulturowy, osobę autora... To może pomóc ci dojść do nieco innych wniosków. Na ten temat mogłabym pisać elaborat, a przecież nie o to chodzi, chodzi o film Scotta.

Tobie podoba się obraz Boga proponowany przez Scotta - mnie nie. Scott przedstawił swoją wizję, która mnie jest obca. Dla mnie obraz proponowany przez Scotta jest fałszywy i niesprawiedliwy oraz nieautentyczny. Argumentem na to by takiemu obrazowi nie ufać jest ateizm Scotta. Scott wypowiadający się o Bogu przypomina mi trochę osobę niewidomą, która wypowiada się o kolorystyce obrazu.

Jeśli chodzi o wizerunek Mojżesza, to nigdy nie miałam złudzeń, że to człowiek, który miał uczucia, wątpliwości, charakter - człowiek z krwi i kości, a nie jakiś super heros. Niestety ja w filmie Scotta Mojżesz jest po prostu nieciekawy. Miota się, ale sam nie wie o co mu chodzi. Jest przystojnym dodatkiem do plastycznego obrazu. Tyle.

ocenił(a) film na 7
Dorowca

Po pierwsze: Jak widzę oceniasz film głównie z punktu widzenia Starego Testamentu a ja z punktu podejścia do materiału, wizji reżysera i jej realizacji.
Po drugie : o ile masz rację, że w pedagogice ważne są nagrody to istotne jest też upominanie w sytuacji popełnienia błędu. Metoda stosowania bata nigdy nie przynosi spodziewanych rezultatów. A wiem coś na ten temat, bo zajmuję się nauczaniem i to nie od wczoraj. I w mojej ocenie nigdzie nie jest napisane, że uważam, iż Bóg się pastwi nad człowiekiem, jest tylko garść przykładów. To prawda, że negatywnych, ale nie było moim zamiarem dokonywanie egzegezy Starego Testamentu.
Po trzecie: "Może warto byś w swojej interpretacji obrazu Boga w Starym Testamencie uwzględnił gatunek literacki, w którym powstały teksty, kontekst historyczny i kulturowy, osobę autora... To może pomóc ci dojść do nieco innych wniosków".
Od kiedy Stary Testament rozpatruje się w kategoriach gatunku literackiego, co wiemy o kontekście historycznym, kulturowym a zwłaszcza o osobie autora? Bo rozumiem, że powyższy akapit odnosi się do ST?
Po czwarte: co ma do tego ateizm Ridleya Scotta. Przecież on nie nakręcił filmu religijnego tylko film wysokobudżetowy, który można zaszeregować do kina batalistyczno-historycznego, z tym, że akurat z tą historią należy uważać.
A poza tym czy to znaczy, że filmy religijne powinny kręcić osoby wierzące, wojenne – wojskowi, historyczne – historycy, s-fi - roboty a komedie – klauni?
I po piąte: niegrzeczne jest upominanie kogoś, kogo nie znasz i wskazywanie, co powinien zrobić i do czego dojść.
Cała wymiana opinii odeszła od meritum, czyli oceny artystycznej filmu i nie ma dalszego sensu.

ocenił(a) film na 4
Lasiurus

Co do "po pierwsze": Oceniam film z mojego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia ST. Niestety inaczej nie umiem, bo nie wiem jak Scott podchodził do materiału, jaką miał wizję, itd. Wiem co mu z tego wyszło i to co mu wyszło mnie się nie podoba.

Co do "po drugie" : Kara nie jest tym samym, co stosowanie bata i dziwi mnie, że doświadczony pedagog tego nie wie. (To nie jest napominanie, tylko zdziwiłam się.)

Co do "Po trzecie": " Interpretując każde dzieło literackie, a niewątpliwie takim jest Stary Testament stosuje się zasady literackie. Nie wyobrażam sobie interpretacji jakiegokolwiek tekstu bez ich uwzględnienia, bo moglibyśmy dojść do absurdu. Na ST składa się wiele gatunków literackich. Tego uczono mnie w szkole podstawowej na lekcji j. polskiego. (Też nie upominam, tylko piszę o stanie mojej wiedzy na ten temat.)

Co do "Po czwarte":
Każdy człowiek, który tworzy sztukę, korzysta ze swego zasobu doświadczeń, wiedzy i prezentuje w dziele swoją wizję świata. W dziele zawsze odciska się osobowość i poglądy autora. Więc ateizm Scotta, który wypowiada się w filmie na temat Boga ma tu wiele do rzeczy.
Reżyser ma być reżyserem, a nie historykiem, fizykiem, czy jak piszesz klaunem, jednak jeśli chce rzetelnie przedstawić jakąś kwestię, to warto, żeby się dobrze zaznajomił z tematem i poradził osób kompetentnych w temacie, bo inaczej może popełnić błędy merytoryczne.

Co do "I po piąte": Nie widzę nic niegrzecznego w kulturalnym upominaniu drugiej osoby, nawet jeśli jej nie znam, jeśli ta popełnia błąd. Wczoraj pewien pan upomniał mnie, że zaparkowałam na zakazie. Nie znam człowieka. Nie poczułam, żeby to było niegrzeczne. Wręcz przeciwnie jestem mu wdzięczna, bo ustrzegł mnie przed mandatem.

Pozdrawiam

Dorowca

Starotestamentowy Bóg nie był przecież "dobrym tatusiem", wręcz przeciwnie był wymagający, surowy i obrazoburczy... dla mnie dość dużym zaskoczeniem było nadanie Bogu postaci rozkapryszonego chłopca... ale nienajgorzej to wyszło... :)
Film może nie jest genialnym dziełem, ale według mnie trzyma wysoki poziom ... jak dla mnie piękne zdjęcia i muzyka.

ocenił(a) film na 9
CorporalHicks

Fajnie ze ci sie podobal.Ja tez jestem fanem Ridleya Scotta i uwazam ze to jest jego kolejne wielkie dzielo ktore czy tego chcemy czy nie przejdzie do klasyki.Pieprzyc slabe recenzje!.Film jest naprawde klimatyczny i swietny prawie pod kazdym wzgledem.A Christian Bale przeszedl samego siebie.Rewelacja.

ocenił(a) film na 6
CorporalHicks

Scott raczej skończył się na Gladiatorze. Potem był wyraźny spadek formy.
Najlepsze jego filmy powstały dawno temu - Obcy 1979, Łowca androidów 1982.
Choć Gladiator też jest całkiem blisko.
Z jego widowisk z wielkim rozmachem tak bym ocenił:
Gladiator 9/10
Królestwo niebieskie 7/10, wersja reżyserska tego filmu 8/10
Robin Hood 7/10
Exodus 6,5/10

ocenił(a) film na 4
CorporalHicks


Tak się zastanawiam jak można porównywać ten marny film do "Gladiatora" oceniając nie scenariusz, grę aktorów, muzykę czy zdjęcia tylko:
pojedyńcze sceny szukając wśród scenografii podobieństw?

Nie ma to nic wspólnego z oceną tego żenująco słabego filmu. W trakcie seansu na który ja byłem ludzie wychodzili z kina.

BTW mieć takiego aktora jak Ben Kingsley i nie umieć go wykorzystać? Główne i drugoplanowe postacie grały jak aktorskie drewna.

ocenił(a) film na 8
CorporalHicks

Bo Ridley to oryginał i dąży do pokazywania rzeczy w nowy, bardziej wiarygodny sposób. Uderzenie w głowę mogło spowodować zamroczenie, w którym Mojżesz doświadczył urojeń niosących odpowiedzi na jego dylematy, więc niekoniecznie musiało to być boskie objawienie. Często gdy śpimy, w naszych snach pojawiają się rozwiązania, na które nigdy nie wpadlibyśmy świadomie. Nie podobało mi się za to, że Scott ukazał budowanie piramid i posągów w tak typowy dla ludzi nierozwiniętych sposób, w co większość osób dzisiaj jeszcze wierzy.

Najbardziej podobał mi się ekspert od wyjaśniania przyczyn plag egipskich. Jego postać znakomicie wprowadziła nieco humoru do tej dość ponurej opowieści.

Nie wiem natomiast, po co w ogóle zagrała tam Zygfryda Smocznik i ciekaw jestem ile dostała za to statystowanie. Lepiej by było jakby Scott zaangażował ją do kolejnej części "Obcego", gdyby oczywiście taka miała powstać.

Smaczki dla fanów "Gladiatora" bardzo ciekawe. Będę musiał sobie odświeżyć ten film, bo aż wstyd, że widziałem go tylko raz, i to bardzo dawno.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones