Strasznie mnie denerwował ten cały Tim i w sumie to przez niego Rainer poszedł do więzienia, a
jego z kolei lubiłam. Jak dla mnie nie zrobił nic złego, tylko chciał ciekawie prowadzić warsztaty.
Rainer pewnie nie poszedłby siedzieć, gdyby Tim nie strzelił do siebie, a przez to ten fanatyk
zniszczył mu życie i moją końcówkę filmu :(
A mnie w pewnych momentach było Tima szkoda. Koledzy "lubili" go tylko za to, że rozdawał im dragi. Nawet w scenie, gdzie Sinan i Bomber stają w jego obronie (motyw ze sprzeczką z anarchistami pod szkołą) widać, że ich postawa wynika bardziej z poczucia obowiązku niż z sympatii do kolegi (przynajmniej takie mam odczucia). Zasmuciła mnie też scena, w której Timo je kolacje z rodzicami - matka, która zdaje się mieć kompletnie gdzieś, co syn jej opowiada i ojciec, który ucina pełną entuzjazmu opowieść syna wrednym komentarzem. Absolutnie nie pochwalam tych złych czynów Tima, po prostu uważam też, że to był naprawdę nieszczęśliwy chłopak, który po prostu chciał być dla kogoś ważny.