Wiem, że mogę liczyć się z pewną szkalą, ale jego rola Newta wypada fatalnie, a sam odbiór przeze mnie filmu gdyby nie Queenie i Kowalski strasznie by spadł, który na dobrą sprawę i tak nie był wysoki, przez nowojorski klimat.
Jak widuje go też w innych filmach to mam wrażenie, że do obsady wzięli autystę.
Jedynie gdzie żywo zagrał to ,,Les Misérables: Nędznicy''
Częściowo się zgadzam - film jest słaby ale akurat rola Newta została dobrze obsadzona - właśnie taki dziwak, idealista, trochę żyjący w swoim własnym świecie to dokładnie taki Newt jak powinien być. Natomiast brakuje mu trochę "ikry" do sprawnego działania i dlatego pojedynek z grinewaldem średnio się kleił moim zdaniem. No zobaczymy w filmie drugim ale ten mnie rozczarował.
Natomiast postać Kowalskiego mnie nie zachwyca - owszem świetnie sprawdza się jako postać komediowa, ale dla fabuły filmu jest tak naprawdę zbędny.