A właściwie to jej brak. Ok fajnie, że film jest zrobiony w całości na komputerach, w wielu miejscach postaci wyglądają jak żywe, a co ze scenariuszem? Otóż do elementów scenariusza SF postanowio dodać jakieś psuedometafizyczne duchy, patrony, w rezultacie film jest jakąś taką dziwną mieszanką, technicznie sprawnie zrobioną, lecz tylko technicznie. Nie wiem, nie grałem w Final Fantasy, ale w sumie po filmie raczej po żadną grę z tej serii nie sięgnę. Odniosłem wrażenie, że najpierw powstały efekty a dopiero potem scenariusz, co nie wróży dobrze.