I oczywiście, jak w każdym starszym filmie na Filmwebie, aktora grającego główną rolę trzeba szukać
gdzieś na szarym końcu obsady. Dobrze, że w ogóle jest wymieniony. Nie ma jak profesjonalizm...
Jak to ktoś pisał w "Świecie Filmu" - Flint jest bardziej bondowski niż sam Bond (nie tylko szpieg i komandos, ale i chirurg, baletmistrz, naukowiec, znawca kuchni...). Film z jego przygodami ogląda się nawet nieźle, acz ma się wrażenie zmarnowanego potencjału niektórych scen czy postaci. Szkoda, że nie rozwinięto na...
więcej