PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=112857}

Frankenstein i potwór z piekła

Frankenstein and the Monster from Hell
6,0 354
oceny
6,0 10 1 354
7,3 3
oceny krytyków
Frankenstein i potwór z piekła
powrót do forum filmu Frankenstein i potwór z piekła

Jako, że to już ostatnia odsłona serii o Frankensteine ze studia Hammer to pozwolę sobie na podsumowanie. Zazwyczaj pisze takie wypociny w komentarzach pod filmem ale trochę tego wyszło więc wklejam na forum. Jeśli to czytasz to ostrzegam, że są to moje subiektywne spostrzeżenia i będę tutaj srogo spoilerował cała serię. Zacznę od słabszych stron. Zarówno cykl o Draculi jak i ten o Frankensteinie miały swoje głupotki i nieścisłości ale w tej pierwszej każdy sequel był bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części. Nie chodzi zresztą wyłącznie o kontynuacje fabularną ale przede wszystkim o postać Draculi. Christopher Lee był w każdym z tych filmów tą samą Draculą zarówno jeśli chodzi o wygląd, motywacje jak i osobowość. Niestety tutaj było inaczej. Cushing jest mistrzem, potrafi zagrać bohatera tak heroicznego i dobrego, że aż człowiek ma ochotę go strzelić z pysk żeby sprawdzić czy to jeszcze człowiek czy już pomnik świętego. Jednocześnie ten sam aktor potrafi zagrać złoczyńcę tak charyzmatycznego i nikczemnego, że gdybym go spotkał w prawdziwym życiu od razu zrzekłbym się wolnej woli i poszedł za nim do piekła i z powrotem. Piszę to aby podkreślić, że absolutnie nie winię Cushinga za nic, przeciwnie, bez niego te filmy straciłyby impet i wyrazistość. Niestety dobry doktor był w tej serii kimś innym w każdym kolejnym filmie. Raz jest to pragnący sławy naukowiec, dla którego uznanie w świecie nauki jest głównym motorem, innym razem jest miłym pysiem, który „robi to dla dobra ludzkości” a gdy jego dziecko zabija ten rzuca się w pościg żeby powstrzymać rzeź, tylko po to aby w kolejnej odsłonie samemu ucinać łby z zimną krwią i gwałcić kobiety. Brak ciągłości fabularnej jest jak dla mnie największym grzechem ze wszystkich. Terence Fisher miał fantastyczną wizję tej wyświechtanej już opowieści. Udało mu się ją zarysować w pierwszych dwóch częściach. Victor doskonalił swoje umiejętności na przestrzeni tych dwóch filmów i wykształcił nawet asystenta, który pomógł mu przenieść jego własny mózg do nowego ciała. Genialne! Frankenstein stał się swoim własnym potworem. Jakie to dawało możliwości! W ilu różnych, ciekawych kierunkach można było poprowadzić tą serię. Niestety z niezrozumiałych dla mnie powodów porzucono ten koncept i każda kolejna odsłona działa się w swoim własnym uniwersum. Z pierwotnej koncepcji widać wyłącznie strzępy tu i ówdzie. Zagadką jest dla mnie również ‘The Horror of Frankenstein’. Jest to remake (wbrew temu co piszą internety nie jedyny w tym cyklu) i pseudo-para-niby-parodia ale ja nie dostrzegłem tutaj ani grama humoru czy parodii. Jedyne co zauważyłem to niepotrzebna nikomu powtórka z jedynki w której zastąpiono Cushinga jakimś niepotrafiącym grać typem. Jedyne sensowne wytłumaczenie dla tego czegoś jakie mi przychodzi do głowy to chęć zrobienia crossoveru z Draculą. Cushing gra tam Van Helsinga więc, żeby zrobić taką krzyżówkę, trzeba go było zastąpić w którejś serii innym aktiorem. Nie wiem, to tylko moje spekulacje. Tak jak w serii o krwiopijcy brakowało mi Cushinga w tych kilku częściach gdzie go nie było tak tutaj brakowało mi Christophera Lee przez całą serię. Jeśli zaś chodzi o mocne strony to niewątpliwie i niezaprzeczalnie Hammerowi znowu udało się stworzyć piękną, klimatyczną, gotycką opowieść w której podziwiamy piękne wystroje wnętrz, widoki i kostiumy z epoki. Seria jest też zwieńczona wspaniałym zakończeniem. Może trochę bezpiecznym jeśli chodzi o fabułę ale doskonale podsumowującym cały cykl jak i postać doktora. Zaczęła się ona z Victorem jako uczniem, którego nauczyciel został jego asystentem a zakończyła gdy stary i styrany życiem doktor bierze sobie na asystenta młodziutkiego i zdolnego chirurga – jego własne lustrzane odbicie sprzed lat. Niestety seria o Draculi zakończyła się dość słabymi chińskimi wampirami gdzie zabrakło nawet Christophera Lee. W ostatecznym rozrachunku trudno mi ocenić która seria była lepsza i takie rozważania chyba są bez sensu. Z jednej strony Dracula była konsekwentna przez co też stała się szybko monotonna i nudna a z drugiej brak ciągłości i random fabularny we Frankensteinie mnie irytował, do końca łudziłem się, że Cushing podwinie rękaw i wszyscy zobaczymy tam tatuaż. Może cię to zdziwi drogi czytelniku ale polecam obie serie do obejrzenia, ja bawiłem się rewelacyjnie a czepiam się tych wszystkich rzeczy bo taka moja natura – lubię się poprzypier…lubię się czepiać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones