Bardzo przyjemny filmik, kręcony w ciekawych barwach ze świetnym aktorstwem. Nareszcie biografia, która nie opowiada o swym bohaterze na klęczkach.
Kolorowe (zamydlone?) cierpienie
A jeżeli film powstałby "na klęczkach" czy odniósłby ten sam sukces? Czyżby ta kolorkowość odwróciła uwage od rzeczywistości i zubożyła przez to Fride Kahlo - odejmując jej cierpienie dodaniem kolorów? Czy przez ten zabieg obrazy nie tracą na sile?
czarno-białe
Myślę, że nie tracą na sile ani trochę. Świat nie jest czarno-biały, tak jak nie cierpimy przez całe życie. Zawsze ciemne , jasne i kolorowe barwy przeplatają się przez siebie, tak jak nastroje. Poza tym forma wizualna filmu inspirowana była obrazami Fridy, tworzonymi w podobnych tonacjach.
Życie - najciekawszy obraz
Zgadzam się z tobą, że życie nie jest ani czarne, ani białe i to widać w obrazach Kahlo. Być moze rzeczywistość, w której pokazano perypetie miłosne (nastrojowe) miała być takim wielkim obrazem. Szkoda, że w taki sam sposób nie przemawia do mnie film, jak jej obrazy.