Podchodziłem do tego filmu z wielką wiarą, mimo iż wiemy że liczby (56 miejsce na filmwebie) to
nie wszystko, ale zwykle oceny filmwebu pokrywa się z moją. Jeszcze bardziej uwierzyłem w ten
film, kiedy zobaczyłem kto go wyreżyserował. Ale na tym się mój zachwyt kończył. Z każdym
kwadransem doszukiwałem się coraz bardziej fenomenu tego filmu i chyba go nie znalazłem.
Owszem, było kilka mistrzowskich scenek, w większości w pierwszej, lepszej części
filmu(szkolenie). Jak i niesamowita gra aktorska Emreyego (grał sierżanta), ale nic po za tym.
Nie widziałem niczego niesamowitego w wielu scenach, a nawet się na nich nudziłem. Sama
postać głownego bohatera mnie nie zachwyciła. Nie była to ani postać dynamiczna ani siaka. Był
obserwatorem, owszem, i pokazywał nam z trochę innej strony niż "wszyscy inni" obraz wojny, ale
nie zmienia to faktu, że po prostu znowu mnie niczym nie zachwycił. Nie wiem, może to dlatego
że wolę od dramatów bardziej psychologiczne filmy typu "Czas Apokalipsy", który tak dobitnie
mnie zachwycił, że nadal mam ciarki, kiedy o nim pomyślę. Jest to tylko moja opinia, która może
być trochę subiektywna, więc nie lećcie od razu z hejtami :P