Scena z pilotem. Niedorzecznosc czy moze... A, wiec...
Widz nauczony przez swojego rodzaju standard w wiekszosci filmow w ktorych wystepuje spotkanie "oprawcy z ofiarą" ogladajac ten film wyczekuje cierpliwie momentu w którym role sie odwrócą. To zrozumiałe i oczywiste. Wszyscy czekamy na ten moment, poniewaz prawie zawsze w takich filmach ofiara w koncu podejmuje walke i nie rzadko pokonuje oprawce. Ogladajac to dzieło musimy czekac na tą chwile naprawde długo. Ja osobiscie wrecz pragnołem tego momentu nie rozumiejac pasywnosci rodziny. I co?! Wkoncu jest! Jeden z nich dostaje za swoje! Nareszcie! I nagle... PILOT!
Co jak co, ale zostac tak wykiwanym nie zdarza sie czesto siedzac przed ekranem. Dla mnie bomba. :D