Do Sygnału i Love tegoż samego autora startu to niestety nie ma. Pomieszanie Alien, Abyss, Pacific Rim i Clovefield okraszone na koniec Cthulu. Do tego brzmienie stworków momentami zbliżone do Predatora. No niestety nic dobrego z tego nie wyszło. A mogło być całkiem dobrze. Niby to samo co zawsze, ale jednak podwodność akcji, która mogła być wielkim atutem nic nie pomogła. Dlaczego stworki tak szybko się pojawiły, dlaczego tak oczywiste i dlaczego fabularnie tak sztywno...? Szkoda, może któregoś dnia obejrzymy godnego następcę Kuli czy Otchłani. Póki co kolejny film, o którego istnieniu zapomnę już jutro w robocie. No i na deser polski tytuł okrazony tandetnym plakatem. Mocne 5
Mała notka: w sumie możnaby to rozpatrywać jako początek histroii na Pacific Rim ;)