PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30843}
6,8 5 863
oceny
6,8 10 1 5863
6,7 6
ocen krytyków
Głośniej od bomb
powrót do forum filmu Głośniej od bomb

Podobał mi się ten film.
Czuć od niego na milę młodością i lekkością w portretowaniu ludzi, hm, z jego pokolenia? Taki frazes, ale w sumie do "Głośniej od bomb" pasuje.
Ogólnie: świetny scenariusz, świetne zdjęcia (nijakie zdjęcia, nijakie miasteczko ;), fantastyczni aktorzy prezentujący (nawet ci amatorscy) tego amatorstwa minimum, a nawet zero...byłem pod wrażeniem.
Wojcieszek odpowiednio łączy subtelny humor z tematyką traktowaną zupełnie poważnie.

Jednak problem Marcina i Kaśki - który jest fundamentem filmu - dostał w końcówce strasznie proste rozwiązanie...
[Teraz uwaga - spoiler ;] Jest taka scena w ostatnim akcie, bardzo dosadna fabularnie i alegoryczna dla rzeczywistości ogółem, która mogłaby być genialna w całości, a jest tylko do momentu - Marcin i Kaśka dyskutują z jej rodzicami decyzję Kaśki o pozostaniu z Marcinem...dyskutują to może nie jest adekwatne wyrażenie...fantastyczna ilustracja tego, jak mało perspektywiczni i jednocześnie pełni nadziei i dobrej woli potrafią być obecnie młodzi ludzie...rodzice Kaśki myślą pragmatycznie, matka jest kompletnie wytrącona z równowagi decyzją córki, ojciec spokojnie zadaje Marcinowi bardziej szczegółowe pytania - co dalej?...i w tym momencie widać bezradność tej pary, Marcin nie jest w stanie niczego wytłumaczyć - "Wiem, co robię" mówi. Kaśka krzyczy do rodziców "Nie chcecie zrozumieć". Marcin dodaje "Zaczniemy wszystko od nowa". Ojciec Kaśki: "Co to znaczy - od nowa?... Masz 21 lat..."
To naprawdę robi wrażenie. Czułem, że to wszystko prawda. Czułem, że ja w sumie mógłbym mieć przed sobą, obecnie, identyczną kwestię...czułem prawdziwe emocje.
I wtedy, na pytanie matki, po czyjej w końcu jest stronie, ojciec odpowiada: "Jestem po stronie ich marzeń" What???????...
Następuje więc happy end, Marcin i Kaśka zostają razem w miasteczku, a ciotka Marcina wreszcie zostawia męża, zabierając przy okazji ze sobą Dżefa, od którego z kolei uwolniła się Jagoda...
Wszystko to może się jeszcze zmienić - Marcin i Kaśka mogą się rozstać, może im się nie udać wspólna przyszłość na głębokiej, więziennej prowincji, ciotka może wrócić do wujka, Jagoda może zamienić Poświatowską na BravoGirl...ale sugestia jest odwrotna. I fajnie. Szkoda tylko, że tak sztucznie do tego doszło. W to nie uwierzyłem. W przyczyny i esencję konfliktu - tak, w rozwiązanie - nie.
Ale niech się Wojcieszek niczym nie przejmuje. Wyrobi się w końcu, byle tylko znalazł pieniądze. Z całej siły mu życzę.

<<<<Po Listach i Głośniej, pora na Ciszę. Pół godziny przerwy na posiłek :) >>>>

vainamoinen

Myslisz, ze to zakonczenie bylo sztuczne? Przyznam, ze ta scena mnie rowniez bardzo zaangazowala emocjonalnie, ale nie uwazam, zeby byla nieprawdziwa. Ojciec Kaśki, zauważ, był cichym gościem, matka raczej dominująca. Często bywa tak, że te ciche osoby w takich właśnie momentach potrafią być opanowane, zdecydowane i myślą racjonalnie. I tak właśnie postąpił ojciec - ujął się za córką, bo i z nim Kaska była bardziej zwiazana, co widać wcześniej w filmie. Matka jej nie zrozumiała i pewnie długo nie będzie w stanie jej wybaczyć decyzji o pozostaniu w kraju - i to nie jest wcale a wcale happy end. Kaśka się gryzie, bo z jednej strony rodzice i wielka szansa, a z drugiej miłość. Ale kocha Marcina i podejmuje decyzję. Taki krok w dorosłość. This night has opened my eyes, jak to by zaspiewali The Smiths :) I to jest włąśnie w tym filmie piękne - zgodność z samym sobą, podążanie za głosem serca. Reszta jakoś się ułoży.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Patysio

Niesamowite spojrzeć na to, co pisało się wiele lat temu... Niesamowite również, jak doskonale pamiętam ten film, ależ mam ochotę ponownie go obejrzeć... To już prawie *siedem lat*, z Maćkowiaka zrobił się rewelacyjny aktor, z Magdy Schejbal rodzima celebrity, a z Wojcieszka twórca jeszcze bardziej niepokorny.


Odpowiadając Ci -- myślę, że sztuczny był dialog w tym angażującym finale, kilka zdań, które wytrąciły mnie z rzeczywistości świata przedstawionego, utrzymuję swoje zdanie. Tak jak doskonale zaaranżowana była ta scena, jak wspaniale rozumieliśmy motywacje i poglądy jej uczestników, tak dialog nie stanął według mnie do końca na wysokości zadania.


Wyrażenie "happy end" było rzeczywiście dość niefortunne -- miałem na myśli rozwiązanie bez towarzyszącej tragedii, bez dramatu. Ostatecznie bohaterowie tej historii dokonują trudnych wyborów, ale *własnych* i *wiarygodnych*. Wydźwięk tych decyzji jest zdecydowanie pozytywny -- choć zrozumiałe, że mogą być one w przyszłości okupione problemami, o czym zresztą też wspomniałem -- dlatego podtrzymuję swoje słowa. To zresztą również Twoje zdanie: "Zgodność z samym sobą, podążanie za głosem serca." Nie jest to szczęśliwe zakończenie? Nie bajkowo, a *prawdziwie* szczęśliwe, czyż nie? Jeśli jednak bardzo Cię razi takie określenie, to zostańmy przy *pozytywnym*.


^_^
pozdrawiam serdecznie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones