PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611302}

Głowa byka

Rundskop
6,8 4 021
ocen
6,8 10 1 4021
Głowa byka
powrót do forum filmu Głowa byka

Trudno mi napisać, że ten film był "zły", bo nie był zły. Ale uważam, że zmarnowano jego potencjał i włożono do filmu na siłę bardzo dziwaczne rzeczy. Kurczę, lubię ten film, ale niestety coś mi w nim nie pasuje. Postaram się przybliżyć to co myślę.

Sama historia z nagłym zainteresowaniem Jackiego tą kobietą, to mi się nie podoba w tym sjużecie. Znacznie bardziej spodobało by mi się przedstawienie tego wątku tak, że Jackie i ona gdzieś przypadkiem się spotykają i dopiero wtedy odżywają wspomnienia i chęci. Bo tak jak zostało to przedstawione to widzieliśmy bohatera, który po skończeniu swoich wątków związanych z branżą w filmie, nagle decyduje się ot tak pojechać i ją odwiedzić. Bez niczego. Ja bym to inaczej zaaranżował. W sposób taki, że musiałoby dojść gdzieś do jakiegoś spotkania, które obudziłoby w Jackim jego młodzieńcze chęci i zainteresowanie.
Druga sprawa to dziwny wątek opon. Nie za bardzo odpowiadało mi to, że przez "głupie opony" działy się wszystkie wydarzenia na ekranie. Że one były katalizatorem, newralgicznym momentem w filmie. Postawiłbym tutaj na głębszą intrygę, być może bardziej dotykającą farmy Van Marsennille'ów. Kolejną rzeczą było "przekombinowanie". Reżyser myślał chyba jak bardzo może jeszcze uatrakcyjnić ten film i się zapędził za daleko. W sensie, mamy mieć policyjnego informatora? To niech będzie gejem (będzie ciekawiej). Mamy retrospekcję? To pokażmy jeszcze omdlenie na widok... krwii płynącej z krocza Jezusa na krzyżu! Mamy sprawcę tragedii Jackiego po latach? No to niech on będzie sparaliżowany (nawet nie dowiedzieliśmy się dlaczego). Mamy ojca Jackiego? Niech też będzie sparaliżowany. Kurczę... WSZYSCY w tym filmie na starość stają się sparaliżowani?!

I to mi właśnie przeszkadzało w tym filmie. Sam scenariusz jest wg mnie szalenie interesujący. Schoenaerts pasował do roli idealnie i zagrał fantastycznie. Ale jednak rozwój akcji, poszczególne wątki mogły zostać lepiej potraktowane.

Kurczę, lubię ten film. Fajny scenariusz, świetny aktor pierwszoplanowy i do tego REWELACYJNE zakończenie (mocne!). Ale jeśli miałbym podsumować to ten obraz mnie troszkę zawiódł. Tym bardziej nie rozumiem nominacji do Oscara! To przecież jakaś farsa! Tym bardziej mając w pamięci jak fantastyczne obrazy (jak np. "The Hunter" z Dafoe) zostały wydane w tym samym czasie (też produkcji nie amerykańskiej).

Nie obraziłbym się na amerykański remake tego filmu.

ocenił(a) film na 5
BUNCH

Zgadzam się w pełni jeśli chodzi o zmarnowanie potencjału samego scenariusza, z ekranu wręcz wieje kiczem, lecz nie chciałbym remake'u w wersji holywood, bo jak dobrze wiemy produkcje takie nigdy nie są lepsze od pierwowzoru.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5

Brawo. Co jeszcze mi powiesz?

użytkownik usunięty
boro_roro

Napisz swoją biografie pedziu i idź do programu Szczygła na odczyt cwelu...

ocenił(a) film na 9
boro_roro

To nie jest kicz, to po prostu realia belgijskiej prowincji, a scenariusz jest bardzo konsekwentny tylko trzeba uważnie oglądać.

ocenił(a) film na 7
BUNCH

Fajna scena w sklepie perfumeryjnym(50 minuta)i w dyskotece(60).Końcówka dobra.

ocenił(a) film na 7
BUNCH

Trafiłeś w sedno - temu filmowi brak.... kilku rzeczy, ale najbardziej przychodzi na myśl BRAK. Potencjał - który niewątpliwie "Głowa byka" ma, co zresztą wypunktowałeś, więc nie będę się powtarzał - został zmarnowany także przez nieodpowiednią ścieżkę dźwiękową, szczególnie w końcowych sekwencjach jest ona niemiłosiernie patetyczna. Przesadzono z turpizmem - wiele tu brzydoty (ludzi, uczynków), wiele patologii. No, aż za wiele. Wyjątkowo nieapetyczny kawałek Belgii nam pokazał reżyser. Jednak, co najważniejsze, moim zdaniem, to brak temu filmowi przesłania, czy - mówiąc skromniej - jakiejś wymowy, czy jeszcze inaczej - trudno domyślić się, po co ten film nakręcono - że tak dzieje się na wsi flamandzkiej (byki faktycznie na hormonach)?, że Walonowie to, a Flamandowie tamto? że facet z roztrzaskanymi jądrami i lekami "na faceta", to "uczyniony morderca"? Nie oceniam tej produkcji negatywnie, jest to - moim zdaniem - przy wszystkich brakach, film lepszy od takich gniotów, które miałem niedawno nieprzyjemność widzieć jak "Paragraf 44" czy "Infiltrator".

ocenił(a) film na 7
Krzypur

Przesłanie było bardzo oczywiste to co nam się przydarzy w przeszłości(trauma)ma wpływ na całe nasze późniejsze dorosłe życie.Główny bohater mimo tej traumy miał szansę wyjść na prostą ale zbieg okoliczności niestety to zaprzepaścił.

ocenił(a) film na 7
aronn

Zgoda, ale to nie jest wymowa tego określonego filmu, tylko - że tak powiem - oczywista oczywistość, że trauma, że przeszłość określa teraźniejszość, więc i przyszłość. Co do zbiegu okoliczności... Nie sądzę, że to on (zbieg) zadecydował o jego dorosłym życiu i uwikłaniu się w morderstwo. Brał bardzo silne leki testosteronowe, zresztą brał ich bardzo dużo. Właśnie one - te leki, które miały wyrównać szansę na męskość - zdołowały go i popchnęły w stronę gwałtu i morderstwa. Zrobiły z niego macho. Chodzi też o to, że to nie byli zbyt rozgarnięci ludzi, całe to środowisko belgijskich wieśniaków. Chytrzy, umiejący robić przekręty, ale nie potrafiący dogadać się z samym sobą i bardzo mało empatyczni.
To, że możemy porozmawiać, znaczy że ten film miał pewną klasę. Pozdrowienia.

ocenił(a) film na 9
Krzypur

Przesłanie moim zdaniem było takie, że nie zawsze faktyczny złoczyńca (kastrujący Bruno) jest faktycznym oprawcą. W tym przypadku do takiego stanu w jakim był główny bohater jako dorosły facet nie doprowadził psychicznie niestabilny Bruno (kastrując go kamieniem), ale jego własna rodzina poprzez grzech zaniechania. Bruno pozbawił go możliwości płodzenia (chociaż sposób w jaki to zrobił bez wątpienia poważnie odbił się na psychice Jacky'ego). Od życia, od kobiet, od rówieśników i od normalnych relacji z ludźmi odseparowała go jego własna rodzina i to ona jest negatywnym bohaterem tej opowieści. Morał jest taki, że czasami prawdziwymi oprawcami są najbliżsi. Nawet jeśli nie czynią krzywdy wprost, nawet jeśli nie robią krzywdy świadomie.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Bardzo lewicowe podejście - winą za dorosłe wybryki obarcza się najbliższe środowisko, a najlepiej rodzinę. Wbrew pozorom człowiek nie jest idiotą, za którego go masz. Ma wybór, zawsze jest jakiś wybór. Ci, którzy wybierają drogę przestępczą czyli zła, nie żałują tego do czasu, dopóki mają profity, potem - czy pochwyceni, czy napiętnowani przez opinię publiczną chętnie tłumaczą swoje czyny "trudnym dzieciństwem". Wiele osób (Ty też?) uspokaja się, bo już mają winowajcę - rodzinę, religię, naród itd. Broń Boże sprawcę!

ocenił(a) film na 9
Krzypur

Źle odebrałeś moją odpowiedź. Ja nie usprawiedliwiam działań głównej postaci kiedy jest już dorosła. To niezależny dorosły facet, który w pełni odpowiada za swoje czyny i daleka jestem od tego, aby za jego działania odpowiedzialnością obarczać rodziców czy rodzinę. Jednakże, fakt wyalienowania, problemów z nawiązaniem relacji zarówno z kobietami jak i facetami, wstyd i wszystkie aspekty jego życia seksualnego (a właściwie jego braku) w moim odczuciu winni są rodzice. 12-latek po takim zajściu nie będzie wiedział co dalej ze sobą zrobić aby funkcjonować normalnie. To było obowiązkiem rodziców aby poza podawaniem testosteronu przypilnować aby miał opiekę psychologa i aby zrekonstruowali mu jądra tak, aby w przypadku kontaktu seksualnego nie musiał się tłumaczyć i wstydzić z powodu ich braku. Natomiast w moim przekonaniu rodzice jako konserwatywni katolicy (krzyż nawet w toalecie wisi) woleli zastosować metodę trzech małpek (nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię) tworząc pozory normalności, skoro o problemie nie rozmawiamy, ani go nie widzimy i udajemy, że nie słyszymy to znaczy że go nie ma. A jak wiadomo to nie takie proste.
Z kobietami miał problem nawiązać kontakt bo podejrzewam, że się wstydził. Z kolegami nie nawiązywał kontaktów również z powodu wstydu, bo przecież gdyby rozebrał się chociażby w szkolnej szatni (tej po w-f'ie z prysznicami) to od razu zauważono by czego mu brakuje. Zatem po 12 roku życia gość nie ma w zasadzie możliwości nauczenia się nawiązywania kontaktów z rówieśnikami obu płci.
Nie wiem, gdzie podział się lekarz, który powinien mu przepisywać testosteron w dawkach leczniczych i jak to się stało, że zaczął się w te wszystkie specyfiki zaopatrywać na czarnym rynku, nie było to wyjaśnione w filmie. Jednakże za jakość jego dorosłego życia odpowiedzialni są rodzice.
Facet chyba w pewnym momencie zaczął sobie niedostatki w jednym miejscu rekompensować nadmiarem w innych. Bez nadzoru lekarskiego i bez jakiejkolwiek kontroli specjalistycznej. Nie twierdzę, że gdyby rodzice przypilnowali wszystkiego jak należy kiedy był dzieckiem to nie zostałby koksem ale na pewno w jego dorosłym życiu byłby znacznie mniej sfrustrowany.

A i za kobietami nie musiałby smętnie spoglądać bo mógłby prowadzić normalne życie seksualne i nikt nie wiedziałby i jego bezjajeczności. Przynajmniej do czasu rozważań jak tu dorobić się potomka nie mając jąder.

Zatem nie obwiniam rodziny za jego dorosłe działania i wybory, jednakże obwiniam ich za jego stan fizyczny i poniekąd psychiczny.

ocenił(a) film na 7
Lalu

Rodzice Kajetana Poznańskiego nie byli "konserwatywnymi katolikami". I co? Ano nic. Zrozumiałem Cię dobrze, ale nie widzę powodu, by zgadzać się z tokiem Twojego rozumowania. Niektórzy mają na przykład pretensje do szkoły, że nie wychowuje, a mają je ci, którzy sami nie mają czasu, umiejętności czy ochoty. Naprawdę życie jest boleśnie złożone w tej materii i na to, na kogo wychodzimy, składa się, owszem, rodzina, rówieśnicy, media, predyspozycje itd. O to mi chodzi, a nie o znalezienie łatwego i szybkiego wytłumaczenia, po czyjej stronie jest wina. Tylko komuchy wierzą, że człowiek jest tak plastyczny, że da się go dowolnie ukształtować. Tak, wierzą, bo oni też są wierzący, ha, ha.

ocenił(a) film na 9
Krzypur

Masz rację ale nie do końca. Ja sama jako rodzic uważam, że powinnam przygotować dzieci do dorosłego życia najlepiej jak się da, najlepiej jak potrafię. Nie twierdzę, że same chęci wystarczą, czasami najlepsze chęci i najlepsze decyzje mogą okazać się fatalne w skutkach. Biorąc pod uwagę, że w psychice ludzkiej pewne elementy są zdefiniowane już od urodzenia, a czasami nawet wcześniej, to nawet najlepszy rodzic przy nieodpowiednim (jeśli tak można to ująć) dziecku poniesie wychowawcze fiasko. Zmiennych jest tyle, że jest to w zasadzie nie do ogarnięcia. Jednakże, to na rodzicach ciąży odpowiedzialność, aby przygotować dziecko do wejścia w dorosłość najlepiej jak się da pod względem zarówno fizycznym jak i psychicznym. I teraz, w moim mniemaniu rodzice głównego bohatera dopuścili się zaniedbania poprzez zaniechania rekonstrukcji jąder u swojego okaleczonego syna, co niewątpliwie odbiło się na jego psychice, całkiem możliwe, że jeszcze bardziej niż okropny akt kastracji. Ale jeżeli to do Ciebie nie trafia, to podam Ci inną sytuację. Jest 35 letni mężczyzna, który moczy się w nocy (czasami) od dziecka i nie jest to związane z, dajmy na to, upojeniem alkoholowym albo nieodpowiedzialnym zachowaniem z jego strony ale nieodpowiednią budową cewki moczowej. Teraz taki gość ma ogromne problemy ze znalezieniem odpowiedniej kandydatki na dziewczynę, lub żonę. Nie ma jakichś bliskich przyjaciół rodzaju męskiego od dzieciństwa bo takich znajomości nie nawiązywał, bo nie daj Boże na jakimś wyjeździe by się zmoczył i wszyscy by się z niego śmiali. Zatem unikał kontaktów z rówieśnikami od dzieciństwa z obawy, że będą z niego szydzili. A wystarczyło poddać go jako dziecko niewielkiemu zabiegowi chirurgicznemu i problemu by nie było. Jednakże do owego zabiegu nie doszło bo ojciec chłopaka stwierdził, że nikt nie będzie gmerał przy męskości jego syna. Obecnie dorosły facet wyładowuje swoje frustracje topiąc smutki i samotność w alkoholu, pogarszając jednocześnie swój problem z nietrzymaniem moczu. Nie będę twierdzić, że za alkoholizm syna i inne jego wybryki są odpowiedzialni jego rodzice bo to dorosły facet i za swoje wybryki odpowiada sam. Jednakże gdyby te 25 lat wcześniej jego ojciec podjął inną decyzję to czy syn byłby teraz innym człowiekiem, być może szczęśliwym i z własną rodziną i stałą pracą itp? Nie wiem, ale uważam,że jest duże prawdopodobieństwo, że tak.

Zatem nie do końca ja zgadzam się z Twoim tokiem rozumowania, bo to by oznaczało, że działania rodziców, ich wysiłki w kształtowanie charakteru dziecka są gówno warte i bez względu na to co zrobią: czy będą się znęcać nad dzieciakiem i go chłostać za najlżejszy przejaw niesubordynacji, czy może w ogóle nie przywiązywać uwagi co dziecko robi i co się z nim dzieje, bo przecież kim zostanie z przyszłości zależy tylko i wyłącznie od niego i ono samo jest za to odpowiedzialne. To po co w ogóle instytucja rodziny? Uprawiajmy seks, ródźmy dzieci, a potem porzucajmy je na ulicy, przecież to tylko od nich zależy jakie będą w dorosłym życiu.

Ja wiem, że w mojej wypowiedzi sytuacja jest mocno przejaskrawiona, ale czy nie do takich wniosków można dojść po przeczytaniu Twojego postu? Skoro nie ma jednej recepty na wychowanie dziecka i efekt końcowy jest niepewny to po co się w ogóle starać?

ocenił(a) film na 7
Lalu

Dziękują za długi, wyczerpujący (mnie także) wpis. Przypuszczam, że oboje mamy rację i ... jej nie mamy. Odchodząc od filmu, od jego dosłowności, oboje przecież zgadzamy się, że nie dość iż nie ma jednej recepty na wychowanie, to - moim już zdaniem - nie ma jej w ogóle. Więc co jest? Może miłość, która - jeśli jest - zawsze znajduje odpowiednie czyny? Może wiedza, która - gdy nią dysponujemy - potrafi "ułożyć" dziecko? Nie wiem. Mnie chodziło o to, że w życiu jesteśmy do bólu jednorazowi, indywidualni, więc przypadek bohatera filmu też taki jest. Przecież dobrze wiesz, że często potrafimy zranić najbliższe osoby, nie mając tego na uwadze, zapominając po prostu, że nawet słowa potrafią zabić. ALE! Według mnie winien jest ten, kto popełnił przestępstwo, nawet gdy jest osobą chorą! Tym bardziej, gdy jest chory, bo ciągle zagraża innym.

ocenił(a) film na 9
Krzypur

Z Twoją ostatnią wypowiedzią zgadzam się w całej rozciągłości. Nigdy nie usprawiedliwiałam czynów głównej postaci filmu, przenosząc odpowiedzialność za jego działania na rodziców. I uważam, że w pełni odpowiada za to co robi (szczególne po osiągnięciu pełnoletności). I tak jak on jest odpowiedzialny a siebie, tak jego rodzice są odpowiedzialni za zaniechania wobec niego. Ale tylko wobec niego, a nie wobec całego świata. A, że jak wiadomo akcja tworzy reakcję...

ocenił(a) film na 7
Krzypur

przede wszystkim filmowi brak jaj :)

ocenił(a) film na 6
BUNCH

Świetnie to ująłeś. Zgadzam się ze wszystkimi argumentami.

ocenił(a) film na 6
BUNCH

Trafna analiza. Podoba mi się.

BUNCH

Dla mnie średniak...

ocenił(a) film na 9
BUNCH

Wybacz, że na Twój post odpisuję po latach, ale dopiero teraz miałam okazję zobaczyć ten film.
Nie zgodzę się z Tobą, że scenariusz mógł lepiej potraktować niektóre wątki, bo w moim przekonaniu to jeden z najbardziej konsekwentnych scenariuszy w filmach jakie miałam okazję widzieć, a widziałam nie mało. Odpowiedzi co prawda nie są podane na tacy, ale jednocześnie nie wymaga się od widza Bóg wie jakiej sztuki dedukcji aby odpowiedź znaleźć. Wystarczyło film oglądać uważnie.
Jednakże do rzeczy: UWAGA MOŻLIWE SPOJLERY
1. Chęć do zbliżenia się do Lucii sądzę, że była w Jackym od dzieciństwa, jednakże taką możliwość pokrzyżowały działania jej brata. W momencie kiedy w jego życiu (względnie poukładanym i stabilnym) pojawił się Diederic ożyły również i wspomnienia związane z dziewczyną. Dlatego właśnie w tamtym momencie zdecydował się się nawiązać z nią kontakt. Do tego to musiała być ona i żadna inna z kilku względów: po pierwsze ona wiedziała co się wydarzyło i czego mu brakuje za sprawą jej brata, więc gdyby doszło do czegokolwiek to uniknąłby durnego pytania jakiejś niuni „Koleś fajna pałeczka, a gdzie reszta?”, bo Lucia doskonale wiedziała co stało się z resztą. Poza tym łączyła ich poniekąd wspólna trauma, bo jej także brat nieźle porysował psychikę. Sam fakt nastręczania innym nastoletniej siostry jakby była prostytutką, czy ciągnięcie jej za włosy jak alfons, na pewno nie pozostały bez wpływu na jej dalsze życie. Tym bardziej, że będąc po 30-tce nadal była sama, bez męża, bez dzieci czy choćby jakiegoś stałego chłopaka. A jak sama jej koleżanka zasugerowała z sypianiem z facetami problemów dziewczyna raczej nie miała. Zatem Lucia byłaby idealna, bo nie miała oporów, a gdyby go zaakceptowała pomimo ułomności, to jego samoocena pofrunęłaby do nieba, poza tym intymny kontakt z nią, zmniejszał nieco prawdopodobieństwa kolejnego upokorzenia, nie trzeba było wtajemniczać kolejnej osoby.
2. Kwestia opon, pomimo że wydaje się błaha jest właśnie takim łącznikiem pomiędzy farmą Jacky'ego i policyjnym śledztwem, tym bardziej, że on też nie ma czystych rąk bo faszeruje hormonami i sterydami nie tylko siebie ale i bydło.
3. Informatorem policyjnym jest gej nie dlatego, że scenarzyści czy reżyser nie lubią gejów, tylko dlatego, że jest to swoisty chichot losu. Kiedy Jacky'ego wykastrował Bruno za pomocą kamienia i do domu Vanmarsenille'ów przyszedł lekarz i tłumaczył rodzicom Jacky'ego, że muszą mu teraz podawać testosteron, bo jego organizm sam go nie wyprodukuje, a jest on niezbędny do normalnego przejścia okresu dojrzewania, i do tego, żeby wywołać u niego w przyszłości normalną erekcję, i żeby mógł być z kobietą i stać się mężczyzną to pytanie jego matki jest, czy oby przez ten incydent nie stanie się gejem. Nie zapytała, czy syn będzie mógł prowadzić względnie normalne życie seksualne, czy będzie mógł być szczęśliwy z kobietą, czy istnieje jakakolwiek szansa, że będzie kiedyś ojcem (ja jako matka zadałabym właśnie takie pytania). Dla niej jako konserwatywnej katoliczki najważniejsze, aby syn nie był gejem. A ten chichot to właśnie fakt, że okaleczony chłopak jako dorosły facet, de facto pełni rolę samca alfa (no może bez kwestii związanej z dominacją seksualną), a chłopiec który jedynie był świadkiem zajścia okazuje się być gejem.
4. Z tym krzyżem to moim zdaniem taka wizja chłopca będącego jeszcze w szoku po całym zajściu. Wychowywany w konserwatywnej katolickiej rodzinie (gdzie indziej Jezus na krzyży wisiałby nawet w kiblu – żeby nawet tam się nie masturbować bo przecież Jezus patrzy ;-)) po zajściu widzi tego Jezusa, która całe życie spędził bez kobiety, a na końcu oddał życie za miliony – może go też w dzieciństwie pozbawili jajek, tylko biblia na ten temat milczy, stąd ta krew z jego genitaliów. Bo przecież gdyby je miał, to czy nie lepiej by mu (Jezusowi) było założyć rodzinę, i żyć jak człowiek, a nie umierać na krzyżu? Ale to tylko moje skojarzenia, nie wiem czy takie było założenie twórców.
5. Bruno jest sparaliżowany (chyba miał wylew – tak by sugerowała połowicznie skrzywiona twarz), bo miał „wypadek”. Jest scena, w której Lucia mówi matce, że spotkała tego chłopca (teraz już mężczyznę, albo i nie – zależy jak na to patrzeć), którego Bruno wykastrował kamieniem, reakcja matki jest natychmiastowa – To był wypadek!! Na co Lucia odpowiada: „Mamo, przecież my wiemy jak wyglądały wszystkie wypadki Bruna.” Moim zdaniem to jasna sugestia, że Bruno zrobił krzywdę nie tylko Jacky'emu ale także innym dzieciakom (może nie koniecznie w takiej formie ale na pewno do brutalnych pobić i innego rodzaju okaleczeń dochodziło) i wszystkie te przypadki były zamiatane pod dywan przez jego ojca (miał wtyki zarówno w policji jak i u mafii). Aż, któregoś razu, być może jakiś inny rodzic widząc, że drogą prawną niczego nie wskóra, spuścił taki wpie...ol Brunowi, że tamten nie był po wszystkim w stanie skrzywdzić kogokolwiek. Obstawiam, że w wyniku pobicia doznał wylewu.
6. Chory ojciec Jacky'ego to dla mnie taki sposób na przypieczętowanie jego losu i jednocześnie pokazanie jak wrażliwym w gruncie rzeczy był chłopcem i jest nadal jako dorosły facet (jako jedyny dba o rodzinę i przeją obowiązki związane z hodowlą bydła). Bo ojciec to tak naprawdę jedyna osoba, która była gotowa w jakiś sposób walczyć o jego normalne życie. Gdyby ojciec był sprawny prawdopodobnie los Jacky'ego byłby inny, kiedy ojca zabrakło nikt więcej nie drążył sprawy, ani brat kretyn (chociaż sprawiał wrażenie normalnego) ani matka (bo przecież najważniejsze, że nie jest gejem a reszta mało istotna, liczą się przecież pozory).

Wspaniała rola Schoenaerts'a, Pomimo, że jego postać ma skromną mimikę, to dzięki jego spojrzeniom i niesamowitemu sposobowi przekazania emocji można z niego czytać jak z otwartej książki. Zazwyczaj jak oglądam filmy, gdzie postać bohatera jest tak złożona to potrzebuję ze 2-3 seansów aby wszystko zrozumieć i wyłowić z postaci, tutaj widziałam film raz i wszystko wydawało się tak proste do zrozumienia.

Mnie film nie zawiódł wcale, jedynie co mi przeszkadzało to dialogi po flamandzku. Jak gadali po francusku to byłam w stanie wychwycić na ile wierne jest tłumaczenie, jak gadali po flamandzku to ni w ząb nie wiedziałam czy lektor dobrze interpretuje dialogi czy nie. Moim zdaniem w pełni zasłużona nominacja do Oskara.

W którymś poście jeszcze pisałeś, o tym, że facet bodzie głową jak byk, moim zdaniem to naturalne, kiedy dzieciak nie miał żadnych innych zainteresowań ani kolegów od 11 czy 12 roku życia, tylko to bydło, to i od bydła przejął niektóre zachowania.

Poza tym, to tak naprawdę film nie jest o tym jak biedny był Jacky, bo psychicznie niestabilny Bruno go wykastrował. Jedyne co faktycznie zabrał mu Bruno to możliwość posiadania własnych dzieci (oczywiście sposób w jaki to zrobił nie pozostaje bez znaczenia). Faktyczny koszmarek stworzyła jego własna rodzina zabierając mu całą resztę. Bo gdyby w okresie dojrzewania oprócz testosteronu zapewnili chłopakowi opiekę psychologa i doprowadzili do rekonstrukcji jąder, to mógłby on prowadzić normalne życie seksualne i pewnie kwestia jego bezjajeczności stałaby się istotną sprawą dopiero przy staraniach o dziecko. A tak pozbawiono go możliwości normalnych kontaktów nie tylko z dziewczętami ale i z chłopcami, bo nie rozbierze się w szatni przy innych, bo zaraz wszyscy będą wiedzieć, że czegoś mu brakuje. Zatem od 12 roku życia jest sam bez koleżanek i bez kolegów.

I nie chcę aby amerykanie kręcili swoją wersję tego filmu (prawie nigdy nie udaje im się zrobić lepszej wersji od pierwowzoru), no chyba, że Schoenaerts miałby znowu zagrać główną rolę.

Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać Twoje wątpliwości co do filmu.
Pozdrawiam.

Lalu

Witaj, mój post będzie krótki. Dziękuję za (tak długą) opinię.
Bardzo interesująco wypowiedziałaś się na temat punktu nr 4.

ocenił(a) film na 9
BUNCH

Po tak długim czasie pewnie już nawet nie pamiętasz czego film dotyczył. Ale dziękuję za odpowiedź, przynajmniej miałam okazję się wypisać.

ocenił(a) film na 7
Lalu

byłabyś z facetem bez jaj? Utrata jaj czy przede wszystkim penisa to gorsze niż śmierć.

ocenił(a) film na 9
StalowyGigant

Ostatnio czytałam bardzo fajny artykuł o facetach po walce z rakiem jąder i w większości przypadków po usunięciu przynajmniej jednego. Większość z nich już po swoich doświadczeniach dochodzi do wniosku, że męskość jednak nie leży w jajkach (tudzież jądrach), i cieszy się życiem, udanym pożyciem seksualnym i w końcu potrafi docenić co ma. Życie bez penisa dla faceta to już inna para kaloszy, bo wtedy pożycia nie będzie. Jednakże skoro współczesna medycyna potrafi stworzyć penisa kobiecie po zmianie płci, to sądzę, że również potrafi go zrekonstruować facetowi.
I tak, byłabym z facetem bez jąder (chociaż pewnie kwestię dzieci trzeba by było przedyskutować) , bo nie między nogami znajduje się jego osobowość.

ocenił(a) film na 7
BUNCH

Scenariusz może jest trudny w odbiorze, bo to nie film hollywoodzki, który wszystko dopowiada i podaje na tacy. Wątek kryminalny jest drugorzędny. Ogólnie to film o traumie, która odbija się i niszczy na dwóch rodzinach. To że sparaliżowani to tylko pozostaje w domysłach, co później się działo, a może tylko metafora. Przecież to wyraźnie w scenie z lekarzem było pokazane, jak dla ojca okaleczenie syna było trudne. Wątek gejowski, nie po to żeby było ciekawiej, tylko jak trudno w tradycyjnych społecznościach takim odmieńcom jak Dideryk czy Dżeki. W ogóle dużo tu do własnej interpretacji co jest wartością tego filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones