Co za śmieć! Jakież rozczarowanie! Widać na tych pieprzonych Australijczyków łaska Boska nie zstąpiła, bo poziom tego gniota kwalifikuje go do pierwszej piątki najstraszniejszych tortur w królestwie piekielnym.
Niektórzy filmwebowicze wspominają coś o ciekawym pomyśle. W bardzo naciąganej pozytywnej ocenie mógłbym za to postawić malutkiego plusika. Ale tego nie zrobię, bo po pierwsze co komu z najlepszego nawet pomysłu jeśli całkowicie go spartoli? Po drugie pomysł wcale nie jest oryginalny. Napaliłem się na ten film, bo uwielbiam takie klimaty. Pomysł w dużej mierze nawiązuje do arcygenialnego pod względem graficznym komiksu "Ascend" oraz do arcygenialnej pod każdym względem serii komiksowej "Fallen Angel". To są perełki i gdyby filmowi udało się chociaż w 10% oddać klimat tam przedstawiony to może coś by się dało z tej produkcji uratować. A tak wyszło szambo wypełnione po brzegi.
Realizacja po prostu siedzi i kwiczy. Producent chyba wytargował 5 dolców na ten film i widać to na każdym kroku. Fatalna scenografia, tragiczne zdjęcia ocierające się o żałosną amatorkę, skupiające się na nieumiejętnych zbliżeniach głów postaci aby zatuszować mizerność scenografii i brak kwalifikacji faceta od oświetlenia.
Gra aktorska, jak i sam dobór aktorów pod względem fizjonomicznym zakrawa na spazmatyczny śmiech. Reprezentanci piekieł wyglądają jak wymięci gwiazdorzy plastikowego popu z lat 80-ch, z tymi ich tragicznymi trwałymi na głowie. Sceny walki są wręcz wymiotne. Na fw jest spore grono osób psioczących na produkcje van Damme'a, ale zobaczcie sobie jego najnowszą produkcję (Shepherd) i porównajcie sobie te walki- niebo i piekło. Tutaj żałość człowieka ogarnia i od razu nachodzi mnie myśl, że adepci jakiejkolwiek sztuki walki w wieku lat 10 rozpisaliby i odegrali lepsze walki. A poziom minusowy pojawia się gdy widzimy jak żałośnie ktoś próbuje naśladować styl walki z "Equilibrium", czy sceny w deszczu z trzeciej części Matrixa.
Dialogi to zlepek wyświechtanych frazesów. Sama fabuła choć bazuje na ciekawym pomyśle jest totalnie skopana i prócz pomysłu wyjściowego absolutnie nic w niej nie ma. Dno, dno, dno!!! Musiałem seans rozdzielić na dwa dni, bo jednorazowo nie przełknąłbym tego gówna. A i tak ledwo przez to przebrnąłem. I za jakie męki tak cierpiałem? Jeśli tak wygląda czyściec, to piekło rzeczywiście jest niewyobrażalnie straszne - pewnie w tym filmie grałyby Paris Hilton, Britney Spears i Lindsay Lohan... idę się kurna wyspowiadać.