Ten film to petarda, szybki, efektownie zmontowany jak wideoklip, z bohaterami tak archetypicznymi, że niemal komiksowymi. Widać że ekipa się świetnie bawiła na planie, bo grali bardzo jasno określonymi stereotypami popkultury i właśnie jako taki zbiór klisz warto ten film obejrzeć - i go docenić. Bo jest to naprawdę dobre kino rozrywkowe: szybkie, proste, głośne i bardzo pięknie nakręcone. Realia LA lat 40. są odtworzone z taką rozczulającą troską o szczegóły, że każdy kadr wizualnie wymiata.
Nie ma się co nadymać, że nie jest to "klasyka" gatunku, bo nie mam wątpliwości, że NIKT z twróców nie pretendował do nakręcenia kolejnego "Chinatown"! To jakby się skarżyć, że "Rambo" nie niesie takich wartości jak "Czas apokalipsy".
Mam dokładnie takie same odczucia -świetne kino akcji, wyraziste postaci i tak jak napisałeś, cały seans miałem przed oczami to, jak te sceny wyglądałyby w kadrach komiksu. Scenografia i kostiumy są doskonałe, aktorzy poradzili sobie wspaniale, klasyczne starcie dobro vs zło -czego chcieć więcej? Ten film nigdy nie miał być kolejnym "Ojcem Chrzestnym".
Moja ocena pewnie jest zawyżona, ale oceniałem na świeżo po powrocie z kina : )
Pozdrawiam