No cóż, film o Garfieldzie, choć z widoczną chęcią stworzenia czegoś więcej, co widać choćby po zatrudnieniu aktorów i animacji tytułowego kota, wyszło dość... tanio?
Film ma nawet całkiem udane dowcipy, brakuje w nim dobrze opowiedzianej historii, film próbuje przedstawić zbyt wiele, za dużo wciska informacji przez co właściwa fabuła filmu, zaczyna się gdzieś po 40 minutach! Takie postacie jak Nermal czy Arlene, niby mają role na początku, ale co z tego, jak w dalszej części filmu tylko Loise ma malutki wątek w historii. A Nermal, Arlene itd. jedynie ograniczają się do nadania mu jakieś marnej motywacji aby wyruszył za Odim, oraz dopingu Garfielda w finale.
To jak wiele błędów scenariuszowych jest w tym filmie poraża, mamy przedstawienie okolic domu Garfielda, postaci, tego co tam robią, więc teoretycznie na podstawie tego, powinien być finał, bo znamy zasady filmu... ale nie, finał jest na jakieś stacji kolejowej, a Garfield bawiący się koleją... nijak nie zostało pokazane w filmie, by coś w ten deseń robił.
W końcu: Strzelba Czechowa – zasada kompozycyjna, według której każdy element historii musi być niezbędny, a nieistotne powinny być usunięte.
Jeśli w pierwszym akcie powiesiłeś strzelbę na ścianie, to w kolejnym musi wystrzelić. W przeciwnym razie nie umieszczaj jej tam.

Tak samo z antagonistą, jest wyszczególnione, że ma alergie na koty, ale w ostatecznej scenie, zamiast to wykorzystać przeciwko niemu, poprostu atakuje go gromada psów, kotów i szczurów.
Problemów scenariuszowych w tym filmie jest sporo i bardziej pasują pod tańsze produkcje familijne, które kiedyś wręcz zalewały Polsat w niedziele popołudniu.