dokładnie. rola głównego bohatera powinna być bez dwóch zdań lepiej obsadzona. bo reszta ekpiy daje rade. juz na jego miejscu lepiej wypadłby sam reżyser. chociaż mistrzem nie jest.
Dokładnie taka była moja pierwsza myśl po obejrzeniu filmu.
"Wszystko całkiem jako tako, tylko co to tam robi ten chłopiec w głównej roli i po co wogóle była rola jego kobiety, skoro nic nie wnosiła..."
Skojarzyli mi się z Fredem i Dafne ze Scooby Doo... Statyści.
Tak. Po prostu takiego drewna dawno nie widziałam. Popsuł mi cały film i przez niego dałam tylko 6/10
Gdyby rzeczywiście nie umiał grać, ale wiem, że potrafi (choćby postać Roberta Forda)....
Tym bardziej jestem wściekła, że tak "zmasakrował" swoją postać w tym filmie.
czy Wy się słyszycie? Wszyscy tam poza Harrisem i Freemanem to było drewno ;) a największym drewnem był reżyserski popis Bena Afflecka.
Affleck akurat dawałaby radę gdyby u jego boku była charakterna Angie. Tak jak w ksiażce.
A to co tam było to jakieś snujące się coś, które wypowiedziało trzy linijki tekstu a na koniec strzeliło focha. Tragedia.
Film jest słaby, no może w porywach przecietny, Ot, w porze obiadowej do kotleta można obejrzeć.