Do tej pory z austriackich filmów o seryjnych mordercach znałem jedynie fenomenalny "Angst" (1983) Geralda Kargla i Zbiga Rybczyńskiego. W "Torment of the Flesh" seksualnym mordercą i dusicielem młodych kobiet jest grający w nocnym klubie pianista Alexander Jablonsky (Herbert Fux). Mężczyzna zabija powabne kobiety, gdyż w dzieciństwie nie był kochany przez matkę, a potem płeć piękna go ignorowała. Tak przynajmniej twierdzi jego psychiatra w trakcie procesu Alexandra. Sprawcą kieruje zatem tytułowa udręka ciała na którą składają się kobiece nogi, mini-spódniczki, stroje baletowe, nagość pod prysznicem, a nawet plakaty z na wpół rozebranymi paniami.
"Torment of the Flesh" (1965) to politycznie niepoprawne, acz zabawne kino eksploatacji. Ten film jest najlepszym dowodem na to jak do kina z lat 60-tych coraz śmielej zaczęła się wkradać erotyka. Herbert Fux nieco drewniany w roli seryjnego dusiciela, ale kobiety grające w filmie są czarujące. Fajny old-fashionowy soundtrack i szybka akcja.
Czas trwania: 77 minut. Reżyser Eddy Seller miał podobno przydomek Russa Meyera austriackiego kina.
Ups, pomyliłem obrońcę z psychiatrą. Z drugiej strony w "Torment of the Flesh" sporo jest psychoanalizy i prób zrozumienia motywacji działania sprawcy. A wszystko to podlane sosem kina eksploatacji, którego nie powstydziłby się Russ Meyer czy Michael & Roberta Findlay.
Oaza rozpusty zwana Playboy Bar. I tyle kusicielek wokół... dla antagonisty filmu to chyba jednak za wiele...