Film nie porywał akcją, nie był zwykłą, głupkowatą komedią, którą od czasu do czasu lubimy
obejrzeć. Niósł w sobie coś innego, fajny temat, ciekawie się oglądało. Nie było to aż tak dobre
kino, żeby skakać z radości, ale nadaje się jako lekki filmik na wieczór.
Zmieniłabym główną aktorkę - Jenn Harris na jakąś bardziej urodziwą ;) ( być może obsadzenie
jej w tej roli to był celowy zabieg reżysera - w końcu grała samotną singielkę starającą się o
dziecko ze swoim przyjacielem gejem;) )
Racja, Jenn też bardzo mi nie pasowała do tego filmu, jedyne wytłumaczenie, to że specjalnie dobrali niezbyt urodziwą aktorkę żeby było wiarygodnie :D
Przepraszam, że Cię obrażam, ale obrażanie innych bardzo pomaga mi w moich wstydliwych problemach z męskością
Absurd! Jenn była idealna w roli Jenn. Nie pojmuję, jak można przykładać taką wagę do tego, czy aktorka jest urodziwa, ani dlaczego ludzie dają się omamić jakimś absurdalnym właśnie kanonom. Co to w ogóle ma znaczyć "urodziwa"? Powinna być prawdziwa, autentyczna, a była w tym wyśmienita i niesamowicie realna. Wszystko w niej pasowało, nawet te wory pod oczami sprawiały, że jeszcze bardziej ją pokochałem. Jakże płaski byłby ten film bez niej, bez jej irracjonalności i poczucia, że jest oderwana a jednocześnie bardzo pasująca do całej tej historii. Zagrała pięknie i wygrała ten film całą sobą.