„Gerry” (2002) – dwaj mężczyźni jadą w milczeniu samochodem. Dwaj mężczyźni maszerują przez pustkowie. Dwaj mężczyźni uparcie robią wszystko by zagubić się na pustkowiu. Dwaj mężczyźni okazują się nudnymi mężczyznami, co prawda czasem coś mówią, ale niewiele i bez większego sensu.
Czy ukryte pragnienie autodestrukcji ogranicza zdolności intelektualne? Czy w chwili śmierci najważniejsze jest by nie umierać samotnie? Czy twórcy filmu chcieli udowodnić, że można zebrać środki na realizacje filmiku o niczym? Czy twórcy filmu chcieli się przekonać czy ktoś będzie oglądał taką produkcję? Zbyt marna to produkcja, by zaprzątać sobie takimi pytaniami głowę.