Cała fabuła Ghost in the shell została strasznie spłycona, Scarlett Johansson jako Pani Major zagrała bardzo słabo [natomiast jako postać którą kreował tą film zagrała znośnie] bardzo boli początek filmu gdzie widz jest gwałcony głupotą w stylu 'O NIE JA JESTEM ROBOTEM' vs 'JESTEŚ CZŁOWIEKIEM SCARLETT NIE PRZEJMUJ SIĘ KOCHAMY CIĘ <3', akcja później zaczyna się rozkręcać, sceny akcji są piękne, muzyka jest spoko na dialogi można przymknąć oko bo w całej tej ilości akcji nawet się ich już nie zauważa.
Jeśli chcecie iść na ten film przygotujcie się na bardzo dobry film akcji a nie na film z uniwersum Ghost in the Shell'a wtedy na pewno będziecie zadowoleni :).
Ja nie wiem, czy spłycona, bo nie znam oryginału.
Tak czy siak w tej wersji kwestia podstawowego dylematu została pięknie uwypuklona. Na początku filmu Major skacze z dachu i zabiera się za mordowanie, trawi ją jednak wewnętrzny niepokój, czemu morduje.
W ostatniej scenie ponownie skacze z dachu zabierając się za mordownie, jednak tym razem nie odczuwa już niepokoju, albowiem odnalazła swoją tożsamość i może już mordować ze spokojnym sumieniem.
Jak dla mnie piękna klamra.
Właśnie mi się wydaję że zagrała właśnie całkiem dobrze - ruchy sztuczne no bo co jak co - jak się jest cyborgiem to ciężko o naturalność. Doceniam akcent Juliette Binoche, w końcu nie każdry francuz po angielsku tak ogarnie. Wizualnie cały film to taki tort z wisienką, niestety wali banałami a końcowa seria jest po prostu słaba (głównie ze względu na patetyczny tekst typu - nie liczy się historia a czyny wraz z wesołą mordą DOGE w tle)