Ach, jak ja lubie filmy "made in UK". Mimo niby oklepanego do granic mozliwosci tematu robotnikow z jakiegos tam zaglebia albo huty, kazdy taki filmik jest orginalny i zaskakujacy. Tu np. mamy kilku kumpli aktualnie bezrobotnych, ktorzy postanawiaja zarobic troche kasy robiac striptiz..Sam pomysl jest smieszny, ale nie zawsze jest do smiechu- jest tu tez kilka dosc poplatanych historii zwyklych ludzi. Robi sie wiec taki kogel-mogel, ktory tylko Brytyjczycy potrafia zrobic strawnym. Cos mi sie wydaje, ze w USA polozyliby sam pomysl robiac albo kretynska komedyjke z Jimem Carrie`m w roli glownej albo nadety patetyczny dramat.. A tu mamy optymistyczna historie opowiedziana z tym wspanialym poczuciem humoru, i jeszcze ten akcent.........
Tak apropos Robert Carlyle (Gary) ma juz chyba etat na role zlych tatusiow (patrz Prochy Angeli). No i ta oscarowa muzyka i piosenki do podrygiwania.