Oglądając miałem wrażenie że gdzieś to już widziałem i na myśl nasuwa mi się "Kasyno" które powstało wcześniej o kilka miesięcy niż "Gorączka". Relacje partnerskie są łudząco do siebie podobne, a postać grana przez De Niro jest wręcz przeklejką. Sądzę że w pewnym stopniu wpływ na to miały podobne terminy powstawania filmów, jednak co się tyczy de Niro to reżyser bazował na jego poprzednich postaciach(m.in "Chłopcy z ferajny") i nie wycisnął nic więcej. De Niro tam był a reżyser pozwolił mu tylko grać. Podobne obawy mam co do gry Al Pacino, postać była dosyć mizerna - aczkolwiek nie mogę za bardzo ocenić bo mało filmów z jego udziałem oglądałem, (poza "Zapach kobiety" - gdzie gra była oscarowa, a więc można wycisnąć z niego wyżyny). W zestawieniu aktorskim najlepiej wypada Val Kilmer. Gra kobiet - niezauważalna.
Co się tyczy muzyki to zbyt wiele jej nie było, więc nie oceniam. Natomiast chwali się robotę dźwiękowca bo sceny wystrzałów były ponadprzeciętne.
Historia zaś była nudna i ciągnąca się jak flaki z olejem.