końcówka filmu wydawała mi się za prosta, film świetny, wciągający, ale brakuje jednak takiego
zakończenia w stylu "wyspy tajemic". Chodzi mi o to, że o ile motyw z tymi zabójstwami męża (chodź
nie bardzo wiem jak się domyśliła, aby pojechać na tą farmę) był fajny zaskakujący, to z tym jego
kumplem wydawał się już taaki na doczepkę trochę.