Nie rozumiem tego, dlaczego wszystko kończy się Happy Endem. Postawa Giles'a jest żenująca pierwsze co zrobił to przespał się z jakimś typem, swojego niby ukochanego Alima w ogóle nie szanuje, początkowo jest niezadowolony z tego, że Alim obawia się wyjawić matce prawdę, ale w ostateczności znajduję w tej sytuacji furtkę dla siebie...