film zaczyna się jak przyjemne kino obyczajowe lub niezbyt ambitna komedia romantyczna. dość szybko jednak pan takashi uświadamia widzowi, że czym jak czym, ale takim kinem nas nie uraczy. powtarzająca się niesamowita scena z telefonem mistrzowsko buduje klimat grozy i tajemnicy. rodzinne i sympatyczne obrazki przeplatane są z niepokojącą, budzącym autentyczne przerażenie sekretem. stopniowo historia nabiera rozpędu, zagadkowe fakty z życia pięknej pani zaczynają składać się na pełniejszy, coraz bardziej chory i makabryczny obraz. i niestety tu powoli coś zaczyna się psuć - historia staje się przewidywalna, by przy końcówce razić dość banalnym rozwiązaniem - skrzywdzone w dzieciństwie dziewczątko mści się na egoistycznie nastawionych facetach. o ile w samym obrazach [muzyka, zdjęcia, sposób przedstawienia pewnych pomysłów oraz niesamowity klimat] subtelności ani poetyckości nie zabrakło, to scenariusz wystarczająco dobry nie był. i jeszcze jedno - końcowe sceny torturowania: o ile igły były koszmarne i razem z samym pomysłem garoty i rozkosznym 'kiri, kiri, kiri' dodawały smaczku to już wykorzystanie metalowej linki do chamskiego udydlania^^ stopy mi zabawę popsuło. mimo minusów film ma coś, co momentami fascynuje, czy nawet hipnotyzuje widza. trochę szkoda 'zepsutego' filmu, ale nadal jest dobrze. warte obejrzenia 7/10