Panno marsowa, jesteś pewnie z pokolenia MTV,to żaden zarzut,zwyczajnie inaczej postrzegasz świat.
Według mnie początek filmu jest wielce intrygujący.Mianowicie, ekspozycja w jednym długim ujęciu( ok.8 minut).Ujęciu, w którym sporo się dowiadujemy o scenerii wydarzeń i samych bohaterach, a także o tendencjach filmowania w ówczesnym kinie.Nader sprytne.
Sama intryga równie wciągająca, ktłórej tu nie będę opisywał.Ten film to chichot Altmana z hollywoodzkich happy endów.Jego refleksja o tym,że twórca w starciu z producentem i widzami jest na straconej pozycji, czego zapewne nieraz doświadczył.
Na szczęście, dla nas widzów,nie w każdym przypadku.Ja bawiłem się wyśmienicie,9/10.Ukłony,esforty
P.S. W filmie jest polonica, w postaci Katarzyny Figury,migającej przynajmniej dwa razy na przyjęciu z okazji otwierania muzeum kina(czy czegoś w tym guście).

Esfory, niezupełnie należę do pokolenia MTV, może trochę zahaczam, ale nigdy nie czułam się jego częścią. I pogląd na świat też mam inny, ale wcale się nie obrażam:)
Wracając do filmu, niestety nie widziałam pierwszych minut i tak na oko, to zaczęłam oglądać od ok 10-15 min. Zwykle jeśli nie znam filmu i widzę, że już się zaczął, to nie oglądam dalej...z "Graczem" zrobiłam wyjątek...szkoda, bo jak piszesz, ominęłam ważną sekwencję wydarzeń. Ale czymś mnie przyciągnął, chyba tym zupełnie niekomercyjnym klimatem. Jeśli będę miała okazję obejrzę go od początku.
Zupełnie na marginesie - film skojarzył mi się z 'Match point', jednym z moich ulubionych:)

Namawiam gorąco!!!
Choćby dla samych krawatów a'la wybuch pizzy,które to krawaty są fantastycznym pomysłem na wyszydzenie estetycznych preferencji środowiska.Uklony,esforty