Jedna z końcowych scen. Ona się rodzi na nowo, w pozycji embriona w kapsule. Ten widok pamiętam do teraz. Cierp, walcz, uwierz i doceń to co jest najcenniejsze czyli dar życia.
Cisza i samotność w kosmosie to błogosławieństwo a zarazem przekleństwo. Sandra Bullock z swoją ujmującą gracją zagrała kosmonautkę która walczy o siebie. O swoje życie. Chyba pierwszy raz widzę taką rodzaj katastrofy w filmach, dla tego jestem mile zaskoczona.
Film piękny, dla mnie rewelacyjny. Zaskoczona jestem tak piękną ciszą którą odzwierciedla ścieżka dźwiękowa.