O ile realizacja dramaturgiczna (akcja plus pobocza i postacie) daje radę, o tyle wymowa filmu należy do tych z gatunku mętnologicznych; dla mnie wsio rawno, ilu jest tu dobrych, a ilu złych Amerykanów, kto dołki pod kim kopie i w jakim celu itd. itp., najistotniejsze natomiast jest to, czego tu - wbrew opinii wielu komentatorów - nie ma: była to wojna zaborcza o podłożu ekonomicznym. Gdyby "misja" USA miała coś wspólnego z demokratyzacją (a raczej liberalizacją, ale oni i nie tylko oni utożsamiają ideologicznie te dwa pojęcia), to najbliższym ich przeciwnikiem powinna być Arabia Saudyjska. Krótko - sensacyjnie tak, myślowo nie, artystycznie w kratkę, a operator nie powinien tyle pić!