dla mnie jest to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem mogę go oglądac ze 100 razy głównie przez ciąg filmu zdrady klonów w niektórych scenach czuję coś jak dreszcze np. scena gdy zabijają klony lub podczas walki Anakina z Obi Wanem
"podczas walki Anakina z Obi Wanem".
Podczas walki Vadera z Obi Wanem - trzymajmy się faktów bo różnica jest pioruńsko;)
Anakin wtedy nie stał się jeszcze całkowicie Vaderem. Stał się nim dopiero po założeniu maski.
Yy, tylko że Anakin nigdy nie stał się 100% Vaderem. W Vaderze zawsze tkwiła maleńka drobinka duszy Anakina.
przeca Palpatine w swoim biurze nadał Anakinowi nowe imie gdy ten go uratował przed Mace Windu w scenie GOOD GOOD
Ale wtedy jeszcze był w czasie wachania, jeszcze był w nim Anakin, dopiero w momencie założenia maski i dowiedzenia się o śmierci żony, umarł Anakin i narodził się Vader
Bez maski był jak wkraczał z klonami do świątyni Jedi gdzie pozabijał młodych padawanów to raczej wachania nie miał wszedł w ciemną strone
A wracając do pytania tak, czuję to samo. Zemsta Sithów to majstersztyk. Każda scena coś wyraża. Każda ma drugie dno. Każde spojrzenie wręcz ma znaczenie, jak to u Jedi.^^ I genialnie jest to zagrane. Mimo że Lucas zbastował w wielu momentach, albo inaczej podszedł do danej sceny, wciąż pozostaje to rewelacją.
Zemsta Sithów to nie majstersztyk. Jak lubisz pić tanie wino, to spoko, ale nie nazywaj go wykwintnym.
Zemsta Sithów, to zdecydowanie jeden z najgorszych Star Warsów i do tego filmów w ogóle. Nigdy nie będzie dobrze oceniany i za kilka lat nikt go nie będzie pamiętał. Jego niskiej jakości dorównuje jedynie twoje wyczucie smaku. Nie możesz go mieć, oceniając tak słaby film, tak wysoko.
Podobnie jak cała ludzkość powtarzam sobie wszystkie części przed "Przebudzeniem Mocy" i przyznam, że teraz, gdy znamy juz całą tę historię, ogląda się "nową trylogię" inaczej, może wręcz głębiej niż dawniej. Dostrzega się więcej smaczków, aluzji do tego, co nastąpi. Teraz dopiero naprawdę widać jak kapitalna i przemyślana jest to historia.
A "Zemsta Sithów" to w moim odczuciu najlepsza "nowa" część, przede wszystkim przez swą "kluczowość". Podczas "Rozkazu 66" czy finałowej walki ciężko fanowi powstrzymać łzy...
O to, że to jest trufan, który nie rozumie iż ktoś może lubić prequele i dostrzegać w nich coś więcej niż jar jara i CGi jak przystało na "prawdziwego fana".
Znaczy "prawdziwy fan" widzi wyłącznie jar jara i CGI.
Nie do końca... Tu chodziło o to, że ten co ośmieli się lubić Prequele to musi być "dzieciakiem", mimo, że okazuje się czasami, że są dużo dojrzalsi... Ultarsy lubią poniżać takich to są inni od nich i najwidoczniej nie za mądrzy skoro nie potrafią nawet zauważyć symboliki i niejednoznaczności tych części. ;)