Po obejrzeniu "Przebudzenia mocy" myślałem że nie da się zrobić z tą marką już nic gorszego, lecz wtedy pojawił się Disney, i zrobił coś gorszego, gratuluję!

Momentami czułem się jakbym oglądał jakąś parodię z Leslie Nielsenem w roli głównej, pełno jakiś tandetnych żartów i sytuacji w ogóle nie pasujących to powagi panującej w danym momencie, to już nie te same "Gwiezdne wojny", już nawet Jar Jar nie był tak żenujący.

Oczywiście podobnie jak część VII, ta również czerpie żywcem z oryginalnej trylogii, ta scena z tym jak Rey patrzy przez okno jak flota Rebelii obraca się w proch, na tronie siedzi Snoke, gdzieś z tyłu stoi Kylo Ren. Nie przypomina wam to czegoś? Luke, Imperator, Darth Vader, nic wam nie świta? Różnica taka że ten zły uczeń jednak nie zmienia nagle stron.

Jedyny plus tego filmu to muzyka i zdjęcia, ale montaż już nie jest taki dobry, praca kamery też tak średnio. Te nowe zwierzaczki strasznie rażą w oczy sztucznością, ale nadal fajne takie milutkie, ale w tym filmie nie o to chodzi.

No i nie zapominajmy o Lei dryfującej w przestrzeni kosmicznej, która następnie wróciła na statek jak gdyby nigdy nic i po kilku dniach wróciła do zdrowia xD

Aż się boję pomyśleć jak bardzo złą będzie następna część.