(tak teraz pamiętam po blisko 40-tu latach) od kolegi z klasy licealnej, który był na jakimś festiwalu filmowym lub pokazie przedpremierowym i opowiadał swoje wrażenia z tego filmu. Rozgorączkowani słuchaliśmy tej opowieści, ale dopiero obejrzenie filmu w kinie na własne oczy zrobiło na mnie piorunujące wrażenie.
Co mnie najbardziej wówczas zafascynowało to to, że po raz pierwszy w historii kina film s-f nie pokazywał sterylnie czystych pomieszczeń, ale pył, kurz, bród, nie było w nim bohaterów odzianych w nieskazitelne uniformy - wszystko wyglądało tak naturalnie.
Nie wiem ile razy byłem w kinie na tym filmie, pamiętam za to, że za którymś razem zabrałem ze sobą moją kilkuletnią siostrę, której wcisnąłem kit, że to film o księżniczce ;-)
Podobnie wiele razy obejrzałem w kinie kolejne dwie części sagi.

Z radością przyjąłem zapowiedzi o kolejnych filmach, ale te już obejrzałem bez wizyt w kinie. Cieszyłem się, że George Lucas zrealizował swoje marzenie o kontynuowaniu sagi, a właściwie o pokazaniu wcześniejszych zdarzeń.

Niestety, kolejne filmy coraz bardziej mnie rozczarowują. Nie tylko dlatego, że uśmierca się kolejnych, kultowych bohaterów - został już tylko Chewie i księżniczka Leia Organa, ale dlatego, że nie widzę dokąd kolejne odcinki tego serialu mają prowadzić.