Bardzo pozytywny i ciepły film. Wcale nie jest on "antykościelny", a wręcz przeciwnie pokazuje on, że nawet wysoko postawione osoby w KK są w gruncie rzeczy normalnymi ludźmi. Mają oni marzenia, potrafią się cieszyć z drobnostek (jak np. punkt dla Oceanii w siatkówce), ale też przeżywają chwile zwątpienia i załamania.
Film jest w gruncie rzeczy o człowieku, którego spotkał ogromny zaszczyt, ale też i ogromna odpowiedzialność, którym nie był w stanie podołać.
Dokładnie tak samo go odebrałem. Nie mam pojęcia dlaczego on jest antykościelny, nie wiem w którym miejscu - bo ten człowiek wcale nie stracił Wiary i nic tam złego na KrK nie było. Ponad tym że zrzucono na niego brzemię którego nikt nie chciał unieść, bo jest ono wyjątkowo ciężkie, on miał własne osobiste problemy dotyczące jego młodzieńczych marzeń które porzucił i od których w jakiś sposób uciekał przez cały życie. Ciekawe czy on uciekł w religię, czy odrzucił te marzenia bo będąc księdzem nie miał czasu, nie wypadało lub coś innego.
Zwłaszcza to zakończenie im się udało:)
Film miał kilka zabawnych momentów ale to zdecydowanie dramat (a nie jak wynika z opisu komedia). Nie wiem też skąd ten negatywny szum wokół tego filmu.