Film stanowi głupawe i tandetne połączenie slashera/murder mystery z motywem sekty satanistycznej. Mamy tu cały przekrój kiczu filmów klasy b z lat 80ych. widać to w ubraniach, w muzyce, w dialogach, aktorstwie, efektach.
oglądało mi się go naprawdę bardzo dobrze. i nie dlatego , że był taki zły, że aż śmieszny (choć momentami był). po prostu sporo się w nim dzieje. technicznie jest w miarę ok, aktorstwo też jest znośne (tzn słabe, ale nie irytuje). Muzyka jest po prostu piękna: hair metal (mamy nawet satanistyczny (!) hair metalowy teledysk), kicz rock, pop lat 80ych, syntezatorowe brzmienie i uwaga, uwaga, cały czas towarzyszą nam jakieś organy kościelne... miodzio hehehe. gore nie wiele, z jedna scena, tandetne sceny z widłami (myślałem, że aby zabić trzeba nimi przebić, a nie lekko dźgać kolcami :), suspensu raczej nie uświadczymy, a fabuła jest głupawa, ale bez jakiś większych wyskoków. tożsamości zabójcy domyśliłem sie od razu po pierwszym morderstwie, ale absolutnie nie zepsuło mi to zabawy.
z początku film wydaje się tandety, ale klimatyczny. jednak gdy nasz tomi zaczyna śnić ten hair metlaowy teledysk z jakąś ciemną laseczką, film osiąga nowy poziom tandety. naprawdę. tego się nie da opisać. z innych atrakcji mamy troszkę nagości, w tym dupeczka z pentagramem na pośladku i całkiem fajną maską diabła.
wbrew pozorom nie jest to film tak dobry, że aż zły. w sumie oceniając go jako horror z lat 80ych, ma w sobie sporo zwyczajnie dobrych motywów: strój zabójcy, widły, klimacik, niektóre organowe dźwięki, niezła produkcja.
gdyby tylko był mniej przewidywalny, bardziej krwawy i troszkę mniej "serowaty" to byłby prawie dobry.
nie wiem jak oceniać to cudo, ale jak ktoś lubi "groźne serki" z lat 80ych to gorąco polecam!