Ha, dla mnie to też był pierwszy "Halloween". Ech, pamiętam, jak przeglądałam program telewizyjny i zobaczyłam, że na "Ale kino" puszczają "Halloween 20 lat później". Pomyślałam - dobra, zobaczę, o co chodzi z tym gościem w masce, o co tyle krzyku.

A potem się zaczęło. Ściągnęłam oryginał Carpentera i...wpadłam w nałóg od Michaela Myersa. Sprowadziłam z Irlandii wszystkie części "Halloween", dokupiłam te wydane w Polsce i mam komplet. Jeszcze tylko "Halloween Roba Zombiego". Nie żeby jakoś specjalnie przypadł mi do gustu remake, ale kupię ze względu na Michaela.

Absolutnie się nie zgadzam. Moim zdaniem "H:20" sporo brakuje do doskonałości, ale to tylko moje zdanie. Ja "przygodę" z Michaelem zaczynałem od oryginału Carpentera. Pamiętam, gdy miałem 6 lat wypożyczyłem go z wypożyczalni kaset VHS. Niesamowity horror, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. I od tego się zaczęło. Z drugiej strony to szkoda, że wy nie zaczęliście oglądać serii właśnie od tej części. Jest zdecydowanie najlepsza.

Masz rację, też bym wolała zacząć swój "romans" z Michaelem od oryginału Carpentera, ale ważne, że "H20", choć wiele mu brakuje, miał w sobie " to coś", by mnie zachęcić do sięgnięcia do początków serii.

Wypożyczyli 'taki' film sześciolatkowi, a później jego rodzice pozwolili mu go obejrzeć? Ja w tym wieku oglądałem bajki ;)

Jak się było z rodzicem to czemu mieliby nie wypożyczyć? To było dawno temu. Bajki też oglądałem, ale to twoja strata już, że nie mogłeś horrorów oglądać.

Nie napisałem, że nie mogłem oglądać, chyba wydaje ci się, że jesteś jasnowidzem. Nie rozumiem też czemu miała to by być dla mnie strata - po prostu wtedy się tym nie interesowałem.
"...miałem 6 lat wypożyczyłem go z wypożyczalni..." - 'zabrzmiało' jakbyś go sobie sam wypożyczył więc tak napisałem. Swoją drogą tam był tzw. emotikon, więc było to napisane z przymrużeniem oka.

Fakt, może źle to napisałem i można było odebrać to w dwojaki sposób. Jasnowidzem też nie jestem...hehe... :-)

A szkoda bo miałem kilka pytań... ;)