Szedłem na salę kinową bez zaciekawienia, bez hype-u, bez zobaczenia recenzji, spodziewając się rozczarowania.
Pogłoski o tragicznych problemach na zapleczu produkcji i (podobno) średnie recenzje sprawiały że spodziewałem się filmu nielogicznego, żenującego i (broń boże) nudnego.
I ok. Nie mówię że to jest jakieś arcydzieło, ale jest dobrze, generalnier większosc rzeczy robi kompetentnie.
Jak zwykle w disneyowych star warsach, kamera i efekty specjalne są świetne, za to muzyka raczej nie powala (tak poza strategicznym wykorzystaniem starych, dobrze znzanych nut). Humor na ok poziome (ale to już mocno subiektywne, mnie zdrowo na przykład rozbawiła postać droida L3, niektórzy za to tego kawałka nadwrażliwego złomu wydają się nienawidzić) I co najważniejsze główny aktor robi zaskakująco dobrą robotę jako han solo, całkiem dobrze przyswajając mowę i manieryzmy harrisona forda.
Jest kilka dziur fabularnych, no ale to gwiezdne wojny, każdy epizod jest ich pełen.
Kończąc: dajcie temu filmowi szansę.