Miałem okazję oglądać to dzieło w Stanach i jestem pewien podziwu dla ludzi, którzy zrobili wersję polską. Powinni im dać 200% premii i wczasy na Kanarach. Z kompletnie niestrawnej papki - tylko podkładając inne głosy i nie ruszając obrazków - zrobili zgrabną bajeczkę, która "trzyma się kupy" ;-)
Jasne, to nie "Shrek", ale film całkiem strawny. Moje dwujęzyczne dzieci też było zaskoczone "in plus", choć poszły do kina za namową ojca eksperymentatora. Miały tylko problem z łapaniem tekstów politycznych, co dało okazję żebym im parę rzeczy wytłumaczył. Oj, zaległości wychowawcze...