W formie filmowej okultyzm praktycznie nie istnieje.. to właściwie satanizm :) i naprawdę mało który reżyser czy scenarzysta wyłamuje się z tego schematu... czyli cała masa żenujących horrorów w jakiś nieudolny sposób nawiązujących do tej tematyki (a piszę to jako fan tego gatunku:))

"The Wicker Man" (ale tylko wersja pierwotna z 1973 roku)
Polański i jego "Dziewiąte wrota" oraz "Dziecko Rosemary"
Stanley Kubrick - "Oczy szeroko zamknięte" (warto:))
Wes Craven - "Wąż i tęcza" (co prawda to Voodoo, ale momentami naprawdę ciekawe)
i taka perełka :) pewnie trudna do zdobycia - " Pupi Avati i jego "L'Arcano incantatore"

Z kryminałów to przychodzi mi do głowy tylko pierwszy sezon "Detektywa"

na " wyluzowanie" polecam Álex de la Iglesia - "El dia de la bestia" :)

Widziałem większość jednak dziękuję

to może z takich ""trudniej przyswajalnych:)":

István Szabó - "Hanussen"
Werner Herzog - "Invincible"
(oba o podobnej historii)
Ken Russell - "Diabły"
Alejandro Jodorowsky - "The Holy Mountain"
Kenneth Anger - "Lucifer Rising"
Benjamin Christensen - "Häxan"

a z bardziej rozrywkowych:

Clive Barker - "Lord Of Illusion"
Christopher Nolan - "Prestiż"
Pitof - "Vidocq"
Dario Argento - "Suspiria"
José Luis Alemán - "La Herencia Valdemar" (tu nawet przez chwilę jest Aleister Crowley :))

choć to wszystko tak trochę na silę podciągane pod tą tematykę... ale i przecież w "Harrym Angelu" ten "occult" to tylko w tle się pojawia