Robert De Niro w filmie Harry Angel czy Al Pacino w Adwokacie diabła?
Według mnie Pacino-był iście diabelski i nie potrzebował do tego efektów w postaci (te jaskrawo żółte oczka, hehe)
Dobre pytanie. Po obejrzeniu HA też zadałam sobie to pytanie. Niby tak różne,a jednak tak podobne postacie, jednak za każdym razem co chciałam przyznać pkt Pacino, zawsze przypominała mi się gra De Niro i na odwrót. Jednak większe wrażenie zrobił na mnie Adwokat i to dzieki temu przyznam Alowi pierwszeństwo ;).
Moim zdaniem można porównać te dwie kreacje i lepiej według mnie zagrał Al
Pacino. Był zdecydowanie bardziej przekonujący w roli diabła i bardziej
przerażający ]:->
Zdecydowanie AL PACINO.
Jego kreacja jest pełna pasji, wigoru, seksu, gniewu.
Tymczasem Diabeł DE NIRO jest nie tylko apatyczny, ospały, leniwy,
jest też bez wyrazu w stosunku do MICKEY ROURKE'A,
no ale ten był wtedy w świetnej dyspozycji.
No i te kiczowate zbyt wiele zdradzająca pazury i świecące oczka De Niro. Fuj.
Zaskakujące, bo podobne różnice dostrzegłem także w stylu gry
PACINO - DE NIRO w "GORĄCZCE".
Pierwszy gra jak na tytuł przystało z ogniem.
Drugi jest wyraźnie zmęczony, stary.
To tworzy ciekawy kontrast, ale zarazem ani przez moment nie mam wątpliwości kto wygra pojedynek.
Wygrać musi PACINO.
Pacino zagrał diabła z wrodzonym dla siebie temperamentem, żywiołowo i ostro co stanowi motyw przewodni w większości jego filmów. I o ile w Gorączce pasowało to do porywczego stróża prawa o tyle w roli diabła już mniej. De Niro z kolei stworzył diabła statycznego, wyrachowanego i pozbawionego ludzkich emocji co w moim odczuciu jest o wiele bardziej wiarygodne. Co do Heat to zauważ, że grał on tam specjaliste od napadów na konwoje/banki i jako taki musiał jawić sie jako chłodno kalkulujący człowiek. Dlatego obydwie role, Pacino i De Niro w Heat są świetne ponieważ wzajemnie sie uzupełniają niczym walka dwóch żywiołów.
Moim zdaniem nie można porównywać tych roli tylko ze względu na ich nazwę. Zasadniczym ograniczeniem roli jest scenariusz. Harry Angel oglądałem dosyć dawno, ale z tego co kojarzę to rola De Niro jest w filmie mniej wyeksponowana niż rola Pacino w Adwokacie. Po prostu Al Pacino miał możliwość wykazania się przez większą ilość czasu w scenariuszu i rozbudowanym dialogom, w szczególności w końcówce.
pozdr Foilozof71
diabeł w "harrym angelu" jest stylowy, staroświecki, pewny siebie - to diabeł, który przychodzi po swoją własność. diabeł w "adwokacie" walczy o duszę młodego adwokata - to nowoczesny biznesmen, który kusi władzą i pieniędzmi. dwa filmy, dwie różne historie, jedna o upadku, druga o walce dobra ze złem. i tak jak zamysł reżyserski, tak i rola diabła jest inna w każdym z nich. de niro jest na ekranie około 10 minut, pacino połowę filmu. pierwszy ma jedną dłuższą kwestię, drugiemu usta niemal się nie zmaykają. jak chcielibyście, żeby aktor konstruował rolę mając do dyspozycji 10 linijek tekstu? pozostaje charakteryzacja, gestykulacja, mimika, intonacja.
nie oceniam być może tych ról zupełnie trzeźwo, bo HA to moim zdaniem nieporównywalnie lepszy film niż ADWOKAT. doceniam pacino, który jest zdecydowanie najmocniejszą strona ADWOKATA. ale jeśli miałbym się bać któregoś z nich to de niro - jego louis cypher to ktoś przed kim nie ma ucieczki, z pacino natomiast można się kłócić, a w razie niepowodzenia strzelić sobie w łeb.
Bardzo trafnie to jest ujęte w tej wypowiedzi. Ja jednak bardziej bałem się Adwokata, ponieważ ten Diabeł/Szatan jest bardziej realny. To ktoś kto nami manipuluje, tak aby potem udowodnić nam jacy jesteśmy egoistyczni i próżni. W takiego Diabła łatwiej jest uwierzyć niż w pana ze szpiczastymi paznokciami, rodem z dawnych ludowych podań. A skoro łatwiej uwierzyć to łatwiej się też bać.
pozdr Filozof71
mam zdanie, że obaj w tych rolach troszkę przeszarżowali, szczególnie Pacino, De Niro był natomiast zbytnio zmanierowany. Jednak diabeł w wykonaniu De Niro był ciekawszy i przede wszystkim, jeśli o mnie chodzi, budził większą grozę. Pacino przeginał, za bardzo się wygłupiał przy tej roli i co za tym idzie momentami jego diabeł był wręcz żenujący.
A tak na marginesie jak dla mnie najlepiej postać diabła zagrał Viggo Mortensen w krótkim ale powalającym epizodzie w "Armii Boga", w filmie z pewnością dalekim od wybitności ale w swojej kategorii całkiem niezłym.
Ale tam Lucyfer jest naprawdę przerażający i to bez strojenia groźnych min i strzelania płomieniami z oczu:)
Którą część Armii Boga masz na myśli ? Chętnie bym zobaczył co miałeś na myśli.
pozdrawiam Filozof71
Oczywiście mam na myśli pierwszą część, chyba jedyną tak naprawdę wartą obejrzenia z całej tej serii choć tak jak pisałem wcześniej to kino takie sobie natomiast z pomysłem, klimatem, ciekawymi aktorami no i z robiącym wrażenie epizodem V. Mortensena w roli Lucyfera:) Polecam.
Jak Ci się uda obejrzeć to chętnie poczytam co myślisz o tej roli, choćby w kontekście tych dwóch wcześniejszych zawartych w temacie wątku.
pozdrawiam
dla ułatwienia link do filmu:
http://www.filmweb.pl/f3929/Armia+Boga,1995
Też go właśnie obejrzałam i wyjątkowo mało tam tego diabła, co prawda najbardziej mi się podobał ze wszystkich aniołów, ale jakoś się traci w całości.
Tak, ta rola też mniej wyeksponowana w filmie.Podobało mi się jak spokojnie rozmawiał z kobietą i ryknął na demona siedzącego kawałek dalej.
no niestety to był tylko epizod ale za to zapadający w pamięć:)
Dla mnie najbardziej wyjątkowe w tej roli było to, że Lucyfer w wykonaniu Mortensena był Lucyferem zgorzkniałym, zrezygnowanym, znudzonym i niejako zgnębionym faktem, że nieodwołalnie musi wiecznie odgrywać rolę antagonisty niebios a tak naprawdę tęskni za Bogiem i dawnymi czasami gdy był pierwszym aniołem... "Piekło to brak Boga" jak mówił. I trzeba przyznać, że Viggo oddał te uczucia kapitalnie.
Gdy oglądałem ten film kilkanaście lat to taki Lucyfer-filozof to było coś wyjątkowego i do tej pory mam sentyment do tej rólki:)
Też jakoś automatycznie zestawiły mi się te filmy, choć są tak bardzo od siebie różne. Tutaj niestety diabła było dużo mniej i De Niro nie mógł się w pełni wykazać (osobiście za nim nie przepadam), natomiast Pacino miał pole do popisu w pełni.
A o co chodzi ? Nie oglądałeś jeszcze tego filmu ? Jest to już dosyć stary film i ja też bym nie założył, że ktoś kto chce o nim dyskutować jeszcze go nie widział. Poza tym w ogóle warto wchodzić w dyskusje o filmach, które już się widziało. Chyba, że ja nie wiem co to spojler.
pozdr Filozof71
Oglądaj. Ta informacja wcale nie psuje całości, końcówka i tak zaskakuje i to trochę bardziej niż sama wiadomość że on jest diabłem. Też przeczytałam najpierw ten temat i nawet lepiej się go ogląda bo wiadomo czemu tak dziwnie wygląda (np te paznokcie).
Ja jednak wolę De Niro :)
Ale i tak moja ulubiona kreacja diabła to Viggo Mortensen jako Lucyfer w 'Amrii Boga".
De Niro, ale na pewno wpływ na ocenę mają filmy: Harry dla mnie jest genialnym filmem, z chyba najlepszą rolą Rourka a Adwokat podobał mi się średnio, zbyt dosłowny i mało zaskakujący również w wymowie nie tylko fabularnie.
"Harry Angel" dużo, dużo lepszy film od "Adwokata Diabła", ale wg mnie w roli diabła lepszy Al Pacino.
To zróbmy film w którym Pacino zagra diabła a Freeman Boga(ci co oglądali bruce wszechmogącego wiedzą o co chodzi)!
Z przykrością stwierdzam, że Al Pacino, mimo, że Adwokat Diabła średnio mi się spodobał.
Hmm PAcino mial bardziej rozbudowana role w adwokacie ... byl iscie diabelski poprzez kuszenie i figlarnosc i emocje ....
De niro z kolei ma scen w HA ktore mozna policzyc na palcach jednej reki ... Natomiast przy tak lakonicznej ilosci scen jakimi dysponowal zdecydowanie byl bardziej demoniczny ... nie diabelski jak Pacino (ala diabel z pani twardowskiej) tylko demoniczny (mroczny) bezemocjonalny .. wyrachowany ... odrazajacy (scena z jajkiem) i przerazajacy przez to owe wyrachowanie i bezemocjonalnosc ...
To chyba oczywiste ze wszyscy powiedza Al Pacino ... w koncu w Adwokacie jest on filarem filmu pierwszoplanowa postacia ... podczas gdy De Niro jest drugo jak nie trzecioplanowa postacia...
Podjudzanie porownan miedzy ich rolami aktorskimi kreacjami wydaje mi sie niepotrzebne ... bo wytwarza rywalizacje ... a obaj panowie nie maja ani sobie ani nikomu nic do udowadniania ... w koncu sa pół-bogami Ekranu
Cenię obu panów, ale moim zdaniem to Pacino zagrał bardziej wyraziście. Moim osobistym nr. 1 wśród filmowych Lucyferów jest Peter Stormare w "Constantine".
Pacino... myślę, że był bardziej diaboliczny, z wyglądu i temperamentu. Chwilami nawet przerażający. Bardzo wiarygodnie zagrał. Widać, że wczuł się w rolę.
Zdecydowanie De Niro. Diabeł Pacina był wręcz parodią Diabła jak dla mnie. Diabeł w Harrym to istota zimna i pozbawiona jakichkolwiek uczuć i emocji. Taki według mnie powinien być właśnie Diabeł. Tuż obok jest oczywiście Viggo :)
Hmm, Według mnie diabeł powinien być właśnie inny. Rozumujesz czarno-biało : diabeł : zły, zimny, wyrachowany. Według mnie tak jak w wierszu Micińskiego diabeł może tez być "ludzki". Poza tym dla mnie w "Adwokacie" była bardzo dużo nadbudowane na temat tego jak działa diabeł, jak wzbudza w nas wątpliwości, jak uwodzi a potem oskarża. Natomiast w "Harry" diabeł po prostu chce duszę tak jak w Panu Twardowskim. Bardziej to dla mnie bajka niż horror.
Wg mnie bardziej wiarygodny jest Deniro gdyz diabel pozostaje w cieniu a nie prowadzi kancelarie adwokacja.
Samo jezdzenie metrem to za malo.
Nowy Orelan z rytualem Voo Doo bardziej wiarygodny jako siedziba pra dawnego zla niz centrum Nowego Jorku.
Hah, właśnie że nie. Sęk w tym, żebyśmy zrozumieli, że diabeł jest wszędzie obok nas, że dostaje się do naszych głów i serc na różne sposoby. Jedna osoba staje się chciwa a inna uprawia czarną magię - to bez różnicy. Widzę, że w społeczeństwie dominuje jeszcze staroświecka wizja diabła.
A może by tak kolega zmienił ton dyskusji na bardziej merytoryczny. Mam odpowiedzieć "A Ty zmień psychiatrę" i to będzie rozmowa na poziomie ?
Odnośnie tego, co napisałeś o Nowy Orleanie i VooDoo to było to bardzo skromnie pokazane (taniec z kurą) w porównaniu do gościa z Adwokata, który spowodował, że prokurator nie mógl mówić na rozprawie tylko cały czas kaszlał.
Jak Ty tylko widziales taniec Voodoo
a nie widziales zbiorowego gwaltu i sceny z kura
to naprawde zmien dealera.
Jak chcesz metorycznej rozmowy dorosnij do niej
i zacznij ogladac dobre filmy.
Pozdrawiam.
1. Proszę o kulturę w dyskusji. Ja Ciebie nie obrażam tylko polemizuję z Twoimi poglądami.
2. "Nowy Orelan z rytualem Voo Doo bardziej wiarygodny jako siedziba pra dawnego zla niz centrum Nowego Jorku."
Dlaczego uważasz, że zło jest bardziej wiarygodne/straszne kiedy ma wymiar staroświecki/pradawny ? Czyż nie należy uważać, że zło/diabeł jest obecny na różne sposoby, także teraz w naszym nowoczesnym stechnicyzowanym świecie ?
pozdrawiam Filozof71
sposób ukazania diabła w obu tych filmach jest zupełnie inny, i mimo mego uznania dla aktorstwa De Niro, w roli diabła zdecydowanie lepszy jest Al Pacino. Jednak to w dużej mierze zasługa scenariusza. Diabeł De Niro wydawał mi się zbyt przerysowany w swej demoniczności, z tymi włosami, paznokciami i manierami arystokraty.
Diabel niewidoczny dla ludzkiego oka zyjacy od stuleci posrod nas
a diabel przesdstawiony jako adwokat?
Al Pacino lepszy od Deniro?
Przecież diabeł nie ma postaci ludzkiej. Jest duchem/demonem. W związku z tym należałoby przyjać, że postaci w obu filmach były tylko jego wcieleniem. Mi bardziej odpowiada ten w roli prawnika bo to ukazuje jego wszechobecnośc nawet tam gdzie się go nie spodziewamy.
pozdrawiam Filozof71
Podpisuje się pod Twoim postem. Al Pacino zagrał świetnie! Aż czułem ciarki na plecach jak przemawiał xD
Diabeł w wykonaniu Pacino jest bardzo dosłowny, metodyczny i zagrany w nieco oklepany sposób. Przedstawia typowe wyobrażenie wcielenia szatana w człowieka, istniejące w popkulturze i dlatego może wydawać się lepiej przedstawiony bo jest bardzo oczywisty. Można by wskazać drugą stronę polaryzacji przedstawiania kinowych czartów, w stronę przeciwną do tej typowej ogranej, w stronę oryginalności i zaskoczenia. Tu dobrym przykładem byłby lucyper Petera Stormare`a w "Constantinie". W tym założeniu, diabeł zagrany przez Viggo Mortensena w "Armii Boga" byłby przedstawieniem pośrednim względem dwóch poprzednich. Natomiast Louis Cyphre w wykonaniu De Niro to zupełnie inny typ. To wcielone, fascynujące zło bez wymiaru ludzkiej personifikacji. Po De Niro nie zostaje w tej postaci śladu. Proponuję proste doświadczenie. Proszę spróbować przed lustrem ponaśladować Pacino przedstawiającego Johna Miltona - żaden problem. Potem proszę spróbować oddać nawet samą tylko klasę Louisa Cyphre - zadanie niewykonalne.
Można porównać tę sytuację do sposobów odgrywania Jokera w filmach o Batmanie. Dla jednych lepszy był ten Nicholsona bo był oczywisty i bardziej współbrzmiący z formą filmu. Dla innych lepszy był ten Ledgera bo ów Jokerem po prostu się stał.
Obydwaj zagrali diabła po swojemu. Mój wybór padłby jednak na Pacino, którego koncepcja szatana bardziej mi się podobała. Za to jeśli już wspomniałeś Adwokata Diabła to byli jeszcze dwaj główni bohaterowie , a w tym aspekcie Rourke dosłownie miażdży, zbiera z ziemi, przeżuwa i wypluwa Keanu.