PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476021}

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 2
7,7 356 512
ocen
7,7 10 1 356512
6,4 32
oceny krytyków
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II
powrót do forum filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Czy Voldemort nie zabił tak po prostu Harry'ego jako jeszcze niemowlęcia bo wiedział od początku, że jest z nim połączony po rzuceniu zaklęcia? I dlaczego zawsze pod koniec roku szkolnego dochodziło do kolejnych bitew między nim a Harrym? Ludzie w necie czasem się śmieją, że to dlatego, że dbał o edukacje Harry'ego.

ocenił(a) film na 9
IKnowWhatYouAre

avatar z malarstwa Friedricha - mojego ulubionego malarza :)

ciekawe pytanie - postaram się odpowiedzieć jutro:)

bo pomyślę nad odpowiedzią:)

ocenił(a) film na 9
Baronek7

Dzięki. Uwielbiam ten obraz.

ocenił(a) film na 8
IKnowWhatYouAre

Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to było tak, że Voldemort zignorował bardzo istotny fakt - miłość matki do dziecka. Lily zginęła przed Harrym, oddała życie za swoje dziecko. Ta miłość właśnie ochroniła Harrego, o czym nasz kochany Voldemort nie miał pojęcia (albo po prostu w to nie wierzył, w końcu według niego miłość była słabością). Nie miał pojęcia, że cokolwiek chroni małego brzdąca. Rzucił to śmiertelne zaklęcie, Avada Kedavra, przekonany o tym, że zabije dzieciaka i będzie miał wszystko z głowy. A tu niespodzianka. Zaklęcie się odbiło (bo malec był otoczony tą ochroną) i uderzyło w Czarnego Pana. Nie mógł on umrzeć, bo miał te Horkruksy, ale stał się słaby, na tyle słaby, że nie mógł dokończyć zaplanowanego morderstwa. Czyli reasumując, nie wiedział, że stanie się, to co się stało. Po prostu jego dusza była tak słaba, że nic dziwnego, że przy kolejnym morderstwie znowu się rozszczepiła.
A co do drugiego pytania, hehe, dobry dowcip, nie słyszałam jeszcze tego :) A tak serio, to przecież akcja musi się jakaś dziać, nie mogą pokazać samego zakończenia :P W sumie ta cała nauka Harrego w Hogwarcie jest całkiem ciekawym wątkiem :) A jak to w każdej książce czy filmie bywa, w końcu musi się zacząć coś ciekawego dziać - więc pod koniec zawsze Voldemort atakuje :)

ocenił(a) film na 9
bad_girl00

No tak. Rozumiem. Akcja musi się kręcić ale na chłopski rozum to było jednak trochę naciągane bo przez tyle tomów atakował pod koniec roku szkolnego a przecież mógł zrobić to wcześniej. W końcu zawsze jego celem było zabić Harry'ego.

IKnowWhatYouAre

To akurat można wytłumaczyć (kulawo bo kulawo - ale jednak) faktem że Voldi zbierał siły do ostatecznej rozgrywki z całym światem czarodziejów i dlatego tyle mu to zajęło (z każdym tomem 'nabiera mocy' ;)
Natomiast mnie denerwują drobne nielogiczności których jest pełno... np. transport Harrego odbywa się na miotłach bo skorzystanie z czarów pozwoliłoby namierzyć Harrego... więc decydują się na podróż na miotłach/motocyklu żeby ich nie nakryli ludzie V. - oczywiście ich nakrywają... po walce lądują docelowo w Norze (w książce najpierw lądują w domu Tonks a dopiero potem TELEPORTUJA się (sic) do Nory)... w której oczywiście nikt nie będzie szukał Harrego... a jeśli nawet to obłożyli Norę takimi czarami że nikt ich nie sforsuje... Absurd goni absurd... zamiast od razu teleportować się do bezpiecznej Nory (to co że ich namierzą skoro i tak będą w bezpiecznym miejscu - a potencjalne ukrycie się Harrego w Norze jest tak oczywiste że Voldi musiałby być idiotą a nie najlepszym z czarodziejów by tego nie sprawcdzać/monitorować więc argument że wysledzenie miejsca teleportacji jest zagrożeniem - to bzdura)
To jest taki ciąg nielogiczności, że prawie odłożyłem książkę na półkę... prawie - bo prawa komercji są niubłaganae i oczyma wyobraźni zobaczyłem rozmowę p. Rowlings z producentami o 'goniących terminach' i potrzebie jakiejś 'akcji z przytupem' na początku filmu/książki - więc ten pościg na miotłach trzeba było jakoś umotywować - szkoda że tak banalnie a miejscami głupio. Szkoda również że nikt tego nie wyłowił/poprawił/zmienił... bo całośc byłaby wtedy wybitna - a przez te nielogiczności (które aż tak strasznie nie rażą gdy człowiek sobie przypomni że to w sumie baja dla dzieci i młodzieży) jest 'tylko' dobra...

TruR

"a dopiero potem TELEPORTUJA się (sic)"

Nie teleportują się, chyba coś Ci się pomyliło. ;) Korzystają ze świstoklików.

" w której oczywiście nikt nie będzie szukał Harrego... a jeśli nawet to obłożyli Norę takimi czarami że nikt ich nie sforsuje... Absurd goni absurd..."

Nie rozumiem gdzie.

"zamiast od razu teleportować się do bezpiecznej Nory (to co że ich namierzą skoro i tak będą w bezpiecznym miejscu - a potencjalne ukrycie się Harrego w Norze jest tak oczywiste że Voldi musiałby być idiotą a nie najlepszym z czarodziejów by tego nie sprawcdzać/monitorować więc argument że wysledzenie miejsca teleportacji jest zagrożeniem - to bzdura)"

No właśnie może o to chodziło, że nie było najistotniejsze, dokąd się ostatecznie udadzą na schronienie (Nora czy jakieś inne miejsce), bo miało być one silnie chronione i nikt się nie spodziewał prędkiej możliwości jego sforsowania, lecz o to, aby bezpiecznie i niespodziewanie (pamiętaj, że według członków Zakonu nikt nie miał wiedzieć, kiedy, jak i dokąd Harry zostanie przeniesiony) przetransportować go z niebezpiecznego już miejsca, które utraci wkrótce swoją magiczną ochronę (dom krewnych przy Privet Drive), do nowego azylu, siedziby Zakonu. Poza tym gdyby się teleportowali, to właśnie by się zdradzili i zrobiliby to, czego tak nie chcieli - poinformowaliby MM i przez to śmierciożerców, którzy je infiltrowali, że Harry już się właśnie przenosi. Tymczasem najpierw przenieśli się, w ich zamiarze w bezpieczny i niewykrywalny sposób, parami do jakichś niepowiązanych z Harrym domów (np. dom rodziców Tonks), gdzie by od razu śmierciożercy się ich nie spodziewali, a zaraz potem jeszcze dodatkowo użyli niewykrywalnych świstoklików, by dopiero uciec do Nory. Dzięki temu, gdy śmierciożercy mogli skupić się na ataku tych domów, do których widzieli, jak siedmiu Potterów uciekało ze swymi towarzyszami, to członkowie Zakonu już dawno siedzieli bezpiecznie w Norze. Taka komplikacja planu działała zatem na ich korzyść; były to dodatkowe środki bezpieczeństwa. A poszłoby im z pewnością jeszcze lepiej i łatwiej, gdyby nie to, że Voldemort wiedział o tym planie do pewnego stopnia od Snape'a.



Peeves

Masz rację - to był świstoklik - czyli przedmiot służący do... no do czego służą świstokliki ? bo w mojej ocenie to przedmioty służące do teleportacji - obok 'sieci fiuu' i zaklęć... ale niech będzie że (z bólem - logicznym) uznaję argument że akurat świstoklików nie mogli śledzić (czemu ? skoro tak samo jak dwa pozostałe środki służą do teleeprtacji...)
Ale - wszyscy wiedzą że Harry po skończeniu lat traci 'supermagiczną opiekę' w domu wujów - wie to Voldi - Zakon wie że Voldi wie (a przynajmniej podejrzewa bo przygotowuje całą tą checę z latajacymi Potterami) i choć podejrzewają że dom jest obserwowany (czyli istnieje spora szansa na atak po jego opuszczeniu) to NIE UZYWAJĄ do przeniesienia superbezpiecznej formy przenosin jaką jest świstoklik (czemu ? skoro jest taki bezpieczny i nie zostawia magicznych śladów?) - tylko wybierają SUPERRYZYKOWNA eskapadę na miotłach i motorze by dotrzeć do... świstoklika... (logiczna maestria ;) który ich bezpiecznie przeniesie (jakby nie mógł wcześniej) do...
Nory...
której nikt (??) ze śmierciożerców nie obserwuje i jest najbezpieczniejszym (??) miejscem dla Harrego...
Nic Ci nie zgrzyta ? przecież Nora jest po Hogwarcie najcześciej odwiedznym przez HP miejscem i tylko idiota by go tam nie szukał... - czyż to nie jest 'pogoń jednego absurdu za drugim' ???

TruR

Z drugiej strony wiadomo, że nadzorowaniem i rejestracją świstoklików zajmuje się specjalny urząd podlegający Ministerstwu Magii. Jeżeli świstokliki były nielegalne, to może utrudniało to przynajmniej ich wykrycie? A poza tym, pomijając ten argument, mam inny, który jest raczej silniejszy: wiemy, jak działał Namiar, który jeszcze ciążył wówczas na Harrym. Gdyby użyto czarów lub nawet tego nieszczęsnego świstoklika na Privet Drive, to wtedy Ministerstwo by wykryło, że uczyniono to właśnie tam, gdzie mieszka ten nieletni czarodziej (tak jak było z czarami użytymi przez Zgredka, chociaż to Harry ich nie użył, to Namiar jakby nie wykrywał bezpośrednio czarów użytych przez daną jednostkę, lecz w jej otoczeniu, a MM nie miało pojęcia, że w domu mugoli może być nieposłuszny skrzat domowy), więc mogłoby to zagrozić bezpośrednim wykryciem. Natomiast używanie świstoklików w domach, do których się potem skierowali, zamieszkanych przez dorosłych czarodziejów, mogło już te podejrzenia odsunąć.

Peeves

Nadal brak w tym sensu:
1. NAmiar działał do momentu ukończenia przez HP lat - dokładnie tak samo jak zaklęcia ochronne...
- używanie świstoklika przed ukończeniem lat nie miałby sesnu bo HP nadal był bezpieczny w chronionym domu...
- użycie świstoklików do przeniesienia z Private Drive PO ukończeniu przez HP lat nie groziłoby niczym bo namiar (jak i ochrona) już by nie działały...

2. Użycie świstoklików/czarów w domu Dursleyów jak piszesz 'groziło wykryciem' przez MM że to Potter użył czaru spod adresu przy PD...
Tylko nie bardzo widzę jakie się z tym wiąże zagrożenie ??
Przecież 'wszyscy' wiedzieli gdzie mieszka Potter (Voldi na pewno bo przygotował niedaleko pułapkę), wszyscy wiedzieli że do momentu ukończenia lat jest bezpieczny przy PD (bo chroniony superczarami) i wszyscy wiedzieli że po ukończeniu lat będzie musiał zmienić lokum...
Wiec przed czym chroniło HP (lub przed czym miało chronić) nieużywanie czarów/świstoklików w domu przy Private Drive ?
Co gorszego mogło spotkać Zakon niż masakra podczas 'przerzucania Pottera' ?
Cóż gorszego im groziło od starcia w niesprawdzonym terenie, z niewiadomą ilością śmierciożerców na jakie się zdecydowali wybierając 'lot' zamiast teleportacji ? Dla mnie to absurdalny absurd unoszący się w oparach absurdu...

TruR

"Wiec przed czym chroniło HP (lub przed czym miało chronić) nieużywanie czarów/świstoklików w domu przy Private Drive ?
Co gorszego mogło spotkać Zakon niż masakra podczas 'przerzucania Pottera' ? "

Z tego, co pamiętam, spodziewali się (a chyba nawet była mowa o podsunięciu fałszywego tropu w MM), że Voldemort i spółka będą sądzić, że prędzej przeniosą Pottera w dniu jego urodzin, a nie wcześniej.

Peeves

Nadal mało w tym logiki:
Dlaczego nie użyli od razu świstoklika ?
Czy Voldi to 'największy czarodziej świata' czy kretyn który nie nakazał śledzenia/nadzorowania miejsca w którym na 100% przebywa Harry i które lada moment będzie musiał opuścić ?
Czy Zakon to stado baranów które wybiera 'prawie pewne wpakowanie sie w pułapkę' podczas transportu HP zamiast 'ewentualnego pozostawienia po sobie śladu' poprzez użycie świstiklików ?
P.S. Takich pytań (retorycznych) obanażających nieprzejmowanie się logiką mógłbym postawić jesszcze sporo a piszemy tu tylko o drobnym kawałeczku 7-ksiągu...

TruR

Może i tak, ale moim zdaniem przy tego rodzaju złożonej fabule, łączącej dosyć logicznie i ciekawie wątki ze wszystkich części, nietrudno o potknięcia. Ja osobiście wielu z nich mimo wszystko nie zauważałem podczas lektury i nie psują mi one wrażenia całej serii, bo nie widać ich na pierwszy rzut oka (a część może mógłbym wyjaśnić lepiej, ale nie chce mi się aktualnie sięgać z powrotem po książkę, żeby odpowiedzieć na Twoje zarzuty, może kiedy indziej).

Peeves

Mam inne podejście dopiero po powtórnym przeczytaniu HP (przyznaję że jak czytałem lat temu kilka nie zwracałem uwagi na szczegóły które dziś mnie rażą)
Co więcej - to dokładna odwrotność procesu, który zaszedł u mnie po ponownej lekturze (również po kilku latach) pana Sapkowskiego... Tam nie odnalazłem niezauważonych wcześniej nielogiczności tylko nowe niuanse, powiązania, konteksty... i właśnie przez ten kontrast traci w moich oczach dodatkowo...
Co nie zmienia faktu że nie wyobrażam sobie żeby nie podsunąć kiedyś mojemu dziecku Harrego jako lektury obowiązkowej - bo pomimo sterty drobnych nielogicznośi - ma w sobie coś... magicznego ;)

ocenił(a) film na 7
TruR

Ja czytając Insygnia przez pierwszą połowę byłam dość mocno rozczarowana, głównie naciąganą akcją i brakiem emocji, a najbardziej wkurzyła mnie właśnie ta akcja z siedmioma Potterami, bo, tak jak piszesz, jest kompletnie nielogiczna i absurdalna, i była taka dla mnie od samego początku. Wydaje mi się, że przeniesienie Harry'ego zostało tak opisane właśnie, żeby dodać akcji, może jeszcze zabić któregoś z bohaterów, no i myślę/zgaduję, że Rowling miała pomysł na stworzenie 7 Potterów (w końcu wiemy, jak ważna w książce była siódemka) i chciała go jakoś wykorzystać. Tym bardziej nie podoba mi się ta scena - jest po prostu wymuszona. Nawet jeśli z jakichś powodów nie mogli użyć świstoklika i chcieli przenieść Harry'ego "tradycyjną" (jeśli tak można nazwać lot na miotłach) drogą, to dlaczego Harry nie skrył się pod peleryną-niewidką?? Ma ją przez wszystkie książki serii, używa po pięć razy w każdym tomie, ale akurat ten jeden raz nikt na to nie wpadł i najbezpieczniejszym sposobem jest wyruszenie niemalże za dnia (to było o zachodzie słońca, o ile pamiętam) w 14 osób na miotłach, testralach i wielkim huczącym motocyklu spod domu, który a) jest w otoczeniu innych mugolskich domów (przecież Mugole widzieli czarodziejów), b) prawie na pewno jest obserwowany przez Voldemorta. Naprawdę, genialny plan. Dużo logiczniejsze byłoby, gdyby Harry się wymknął pod peleryną, kilka przecznic dalej spotkał się z jakimś czarodziejem incognito i razem odlecieli na miotle. No ale wtedy nie byłoby tyle akcji :]. Choć ja wolałabym mniej akcji, niż scenę, która pozostawiła mi niesmak przez kolejne 200 stron.

ocenił(a) film na 7
kaisu705

Pomijając mugoli. Nie wiem dlaczego wam się wydaje ta scena mało logiczna. W końcu Voldemort dokładnie wiedział kiedy Harry będzie przenoszony. Nawet pomysł wyjścia pod peleryną i spotkanie się dużo dalej miałby jakiś sens, ale wtedy naprzeciw całej armii Śmierciożerów i Voldemortowi stanąłby jeden czarodziej i Harry. Tak musieli podzielić swoje siły na kilka oddziałów.

ocenił(a) film na 10
IKnowWhatYouAre

Polecam jeszcze raz obejrzeć Harry Potter i Insygnia Śmierci część 2 wspomnienie Snape
Gdzie rozmawia z Dumbledorem . A ja ci odpowiem krótko i wyraźnie koleżanaka wyżej już ci odpowiedziała to ja dokończe Bo miłość Matki Harrego była potężniejsza niż Voldemort

użytkownik usunięty
LobeliaSakvil

UWAGA, UWAGA

Odradzam pisanie z użytkownikiem LobeliaSakvil, ponieważ każdy kto ma inne zdanie jest: obrażany, wyśmiewany i prowokowany. Mało tego,
wszystkich oskarża o bycie użytkownikiem "strakchlirmers" i posiadanie kilkunastu kont, bo nie dopuszcza do siebie faktu że inni mogą się z nim nie zgadzać.

Lepiej z nim nie pisać!

ocenił(a) film na 5
IKnowWhatYouAre

Takie prawa powieści, że kulminacja akcji następuję przy końcu i nie sądze, aby HP było pot tym względem wyjątkiem. ;) Po za tym to nawet nie do końca prawda: W drugiej części nie mieliśmy do czynienia z Voldemortem, a z jego wspomnieniem/horkruksem. Sam Voldi nie miał pojęcia o tym co się stało, dopóki dużo później nie wydusił tego od Malfoya. W trzeciej części Voldemort w ogóle nie miał pojęcia o całym bałaganie. W sumie jak dla mnie tego typu zarzut pasuje tylko do 5tki: Tam faktycznie można się zastanawiac, dlaczego nie ściągnął Harrego do ministerstwa wcześniej. W pierwszej części Quirell już wcześniej usiłował się dostac do kamienia wypuszczając trolla, po prostu nie wyszło. W czwartej Crouch junior zaczarował puchar trójmagiczny aby wyciągnąc Harrego z Hogwartu i potrzebował czasu aby zyskac jego zaufanie jako Moody (Chociaż tutaj na upartego można się przyczepic, że mógł to zrobic wcześniej). W szóstce Draco cały tom kombinował jak naprawic szafkę w pokoju życzeń i jak zabi Dumbledora. a w siódemce Voldemort nie miał pojęcia, gdzie Harry jest, ale ilekroc miał okazje usilował go dopasc. ;)
Polecam przeczytac książki, to raczej lekka i miła lektura.

Dijanna

"potrzebował czasu aby zyskac jego zaufanie jako Moody (Chociaż tutaj na upartego można się przyczepic, że mógł to zrobic wcześniej). "

Ja bym to wytłumaczył jeszcze inaczej. Przecież trzecie zadanie Turnieju Trójmagicznego po prostu odbywało się pod koniec roku szkolnego, a to była ta okazja, którą Crouch chciał tak efektownie i efektywnie wykorzystać w planie Voldemorta.

ocenił(a) film na 5
Peeves

A to swoją drogą, ale też można się czepiac, że mogl podmienic świstoklika z czymś innym - wcześniej, ale to takie czepianie się na siłę. ;)

ocenił(a) film na 7
Dijanna

No nie wiem, czy na siłę, ja o tym myślałam chyba zaraz po skończeniu książki - skoro Crouch Jr. i tak był już przebrany za Moody'ego, to czemu nie mógł np. oszołomić Harry'ego i zabrać go z Hogwartu na miotle (albo dotrzeć do Hogsmeade i się teleportować) do Voldemorta? Albo właśnie zamienić w świstoklika cokolwiek innego i sprawić, żeby Harry tego dotknął. Cały misterny, wieloetapowy plan ciągnący się przez cały rok i mogący się zawalić w każdej chwili tylko po to, żeby Harry dotknął pucharu :D. No i żeby powstała kilkusetstronicowa książka ;). Oczywiście jestem fanką całej serii i przymykam na to oko, ale niestety logika nie działa tu na korzyść akcji ;).

ocenił(a) film na 7
kaisu705

Nagłe zniknięcie Chłopca, który przeżył w ciągu roku szkolnego jest dużo bardziej logiczniejsze niż śmierć podczas Turnieju?

ocenił(a) film na 7
Badly

Przynajmniej nie kosztowałoby Voldemorta, a raczej Croucha Jr. tyle zachodu, czekania i tylu szans na porażkę. Choć to prawda, że wtedy wszyscy zaczęliby szukać Harry'ego i zorientowaliby się, że coś musi być nie tak, a planem Voldemorta było, by nikt nie wiedział na razie o jego odrodzeniu, o tym nie pomyślałam. Hm, czyli jednak w głębi to ma chyba więcej sensu niż się wydaje ;P

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones