Zauważyliście, że podczas deseru u Slughorna obok Hermiony i Harry'ego siedzi Neville, nie było
by w tym nic dziwnego ( w książce też był w Klubie Ślimaka ), gdyby nie przyjęcie świąteczne, gdzie
Longbottom występował w roli kelnera bo, jak cytuję: " nie należę do Klubu Ślimaka". Albo ja
czegoś nie rozumiem, albo scenarzysta ma lekką schizofrenię.
O ile pamiętam w książce właśnie nie był w klubie. Slughorn zaprosił go do swojego przedziału w pociągu, gdyż jego rodzice byli utalentowanymi Aurorami. Ale Horace się trochę zawiódł, bo Neville nie rokował świetlanej przyszłości. W tym rozdziale [o ile pamiętam] był jeszcze niezdecydowany co do niego. Wydaje mi się jednak, że na dalsze spotkania się już nie kwalifikował. ;]
Mnie się wydaje, że w książkach było podobnie. Nie był co prawda kelnerem na przyjęciu świątecznym, ale był w przedziale Slughorna podczas podróży do Hogwartu. Slughorn zaprosił go głównie dla tego, że śmierciożercy zamęczyli jego rodziców. Na przyjęciu się nim trochę rozczarował i go nie zapraszał więcej. A scenarzyści już dodali to, że był kelnerem podczas przyjęcia.
moze troche stary temat ale nie zaprosil go z litosci a dlatego ze jego rodzice byli znanymi aurorami i myslal ze cos po nich odziedziczyl, ogolnie na pierwsze przyjecie zapraszal po nazwiskach ( chyba nawet dlatego wlasnie Hermiony nie bylo , dopiero na zajeciach ja dostrzegl i zaprosil)
Neville nie zachwycil go ( ciezko zeby bylo inaczej) wiec kolejnych zaproszen nie dostawal