PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6074}
7,5 1 834
oceny
7,5 10 1 1834
Hazardziści
powrót do forum filmu Hazardziści

żonę zaś gra aktorka Krakowska)...

Cóż, jeśli chodziło tu o stworzenie wręcz podręcznikowego portretu najgłupszej wśród najgłupszych możliwych idiotek, co to gotowa bez wahania wywlec na wierzch nieużywane banknoty ze znanymi milicji numerami seryjnymi - tylko dlatego, iż w handlu właśnie "rzucili" (tak, tak, w PRL-u "rzucano") jakieś kapy - to właśnie jest to.

Metr ma, jak wiadomo, swój wzorzec, przechowywany w Sevres pod Paryżem. Jeśli zaś ktoś pragnie zobaczyć głupotę wręcz idealną tudzież modelową, ptasi móźdżek niewyobrażalnie mikroskopijny - niechaj obejrzy film "Hazardziści" i skupi się na postaci po mistrzowsku odegranej przez panią Krakowską. Brawo Pani Emilio!

użytkownik usunięty
Film_Polski

Ten film ślicznie ilustruje przysłowie, że diabeł tkwi w szczegółach. Żona głównego bohatera nie jest idiotką, po prostu chciała skorzystać z pieniędzy, które - jak uważała - należały się także jej. A że mąż nie wyjaśnił żonce, dlaczego nie wolno "ruszać" świeżutkich banknotów, to nie jej wina. Końcówka mogła być spokojnie dłuższa o te 10-15 min i pokazać początek śledztwa, m.in. motyw niedopałka włamywacza pozostawionego na miejscu napadu lub wścibskiego sąsiada. Zastanawia mnie tylko, dlaczego żona Jaskólskiego nie dostała wyroku choćby 1-2 lat za pomoc w organizacji włamania... A może dostała, tylko nie powiedziano tego w zakończeniu? W każdym razie solidny, wciągający, klimatyczny kryminał bez moralizatorstwa.

Żona Jaskólskiego dostała 5 lat o czym nie mówiono w filmie lecz tak naprawdę nie było żadnego współudziału. Została skazana, ponieważ wtedy za czasów komuny obowiązywała odpowiedzialność zbiorowa.Film nie do końca jest zgodny z prawdziwymi wydarzeniami. Oczywiście cała akcja i osoby są prawdziwe, ale postać żony Jaskólskiego nieco mijała się z prawdą.. W rzeczywistości nie wiedziała ona o żadnym napadzie, ponieważ mąż wszystko przed nią ukrył, a gdy znalazła w schowku trochę pieniędzy, które były pochowane w różnych miejscach, nie zorientowała się skąd mogą pochodzić zwłaszcza, iż byli zamożnymi ludźmi a jej mąż często chował przed nią pieniądze. Z kolei on nie pomyślał o tym jednym szczególe, że powinien powiedzieć o tym skoku żonie. W rezultacie niczego nieświadoma poszła sobie do sklepu i tam już wszyscy wiedzą co się dalej działo. Kilka szczegółów związanych ze znalezieniem wszystkich pieniędzy także zostało zmienionych lub pominiętych. Jak już wiadomo sam Jaskólski dostał 25 lat...

ocenił(a) film na 7
lu87

Wyroki, o jakich widz informowany jest na końcu filmu, rzeczywiście robią wrażenie nieproporcjoalnie surowych. Oczywiście, bohaterowie (tak jak ich wcześniej żyjące pierwowzory) popełnili przestępstwo i wyrok się należał. Ale żeby aż 25 lat? Przecież nikogo tam nie zabito!
Nasuwa się przypuszczenie, iż nie-całkiem-niezależny sąd po prostu usłużnie wczytywał się w myśli ówczesnego pierwszego sekretarza...

Film_Polski

Co do szczegółów, polecam wyszukać w googlach: "Jak ujęto sprawców napadu w Wołowie." - artykuł z 1962. roku o tym napadzie, okazuje się, że nie tylko żona Jaskólskiego upłynniała nowe banknoty. Robiły to też inne kobiety :D
A co do kar wymierzonych za kradzież, to zależy od ówczesnego kodeksu karnego - jeżeli za kradzież przewidziana była kara do 25 lat, to dlaczego nie mieliby po tyle dostać?
Ekstra film, bardzo mi się podobał i polecam wszystkim, którzy go nie widzieli.

ocenił(a) film na 7
benek_4

"co do kar wymierzonych za kradzież, to zależy od ówczesnego kodeksu karnego - jeżeli za kradzież przewidziana była kara do 25 lat, to dlaczego nie...?"

1 Nikt tu nie mówi, że wyrok wydano z naruszeniem Kodeksu. Podkładka kodeksowa oczywiście istniała. Zechciej jednak zwrócić uwagę na znaczenie krótkiego przyimka "do"... Liczba lat wymieniona po przyimku to bynajmniej nie gotowy wyrok do obowiązkowego nałożenia. Sędzia, owszem, miał przed sobą Kodeks Karny (w latach, o które chodzi, to zdaje się był tylko tzw. Mały Kodeks Karny, gdyż znowelizowany Kodeks Karny PRL uchwalono dopiero w roku 1969) ale miał też rozum, sumienie (przynajmniej ja mam taką nadzieję) oraz pewną (prawda, że ograniczoną) swobodę.
2 Pytasz, dlaczego nie mieliby dostać właśnie maksa. Choćby dlatego, że nie okazali się bandytami i zbrodniarzami, lecz "jedynie" (?) włamywaczami i złodziejami. Może nie złodziejami-gentlemenami albo złodziejami z wyższych sfer ("z klasą") - jak Arsene Lupin lub bohaterowie niektórych klasycznych kryminałów angielskich, ale jednak... Kary za różne rodzaje występku jednak trzeba różnicować.
3 A tak naprawdę to - w przypadku kradzieży na wielką skalę a zwłaszcza dokonanej przez osoby na stanowiskach kierowniczych - ów Kodeks z lat 60. dopuszczał nawet i karę śmierci... Wykonaną raz.

PS We wczesnych latach 50., prawo przewidywało karę śmierci na przykład za posiadanie dolarów. Przynajmniej raz takową orzeczono wobec mieszkańca Łodzi. Niby też wszystko lege artiis. Ale czy naprawdę w porządku? Bo oto w latach 70., w ramach tego samego komunistycznego porządku, nie byłoby żadnego wyroku, byłoby konto w Banku Pekao SA plus dostęp do sklepów Pewexu (zaopatrzonych wszak o niebo lepiej, niż WSS Społem). Gość nie tylko nie podlegałby karze, ale wręcz zaliczałby się do kategorii Polaków ustawionych lepiej, niźli przeciętnie.
Śliskie te kryteria, prawda?

ocenił(a) film na 7
Film_Polski

Proces „milionerów z Wołowa” zaczął się 4 grudnia 1962 r. we Wrocławiu. Groziła im kara śmierci. Sąd skazał Florianowicza, Jezierskiego, Sojkę, Kotowicza i Drewniaka na dożywotnie więzienie (zamienione na 25 lat); brat Florianowicza i szwagier Sojki dostali po 15 lat. Do tego przepadek mienia i grzywny. W kolejnych procesach dwadzieścia osób – żony, dzieci, krewni, znajomi – otrzymało kary od roku do 8 lat więzienia. Główni sprawcy opuścili więzienie w 1979 r.

Film_Polski

Do diabła z tymi babami! :)

ocenił(a) film na 6
Film_Polski

Dobry film, mogliby tylko skrócić sceny włamywania a w to miejsce rozwinąć wątki małżeńskie.

ocenił(a) film na 7
czubajka_filmweb

"mogliby tylko skrócić sceny włamywania"

Prawdopodobnie ta scena nie mogła być dużo krótsza. Zapewne chodziło o pokazanie, że to była ciężka, prymitywna, fizyczna robota z rozwalaniem sufitopodłogi, nie żaden tam błyskotliwy plan 'a la Vabank czy coś takiego.

Film_Polski

Tamta druga, co sfajczyła w piecu 600 tysiaków, to też nie gorsza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones