Widzę, że żywą dyskusję wywołuje problem tłumaczenia :o) Jakoby ogromnie nie trafionego. No cóż, być może lepiej byłoby w ogóle go nie tłumaczyć, gdyż rzeczywiście dla kogoś znającego język angielski jest on dość oczywisty... aczkolwiek nie do końca, nie każdy interesuje się wojskowością, mógłby pomyśleć że to film o kłusownikach polujących na jastrzębie :) Nie chcę nikogo obrazić, ale śmieszą mnie te oskarżenia twierdzące żę tytuł ten brzmi śmiesznie, czy niepoważnie po polsku. Powiedzmy sobie szczerze, on jest niepoważny, i to że zabrzmi z angielska nic tu nie pomoże. Widziałem zeapowiedź tegoż arcydzieła... i muszę powiedzieć że było to nowe doświadczenie :) Już dawno nie byłem tak pewien że czegoś nie chcę obejrzeć. Przyznam się szczerze że nie rozumiem jak taki film może wzbudzać emocje w jakimkolwiek kraju poza Ameryką. To że amerykanie lubują się w patetycznych, aż do śmieszności, produkcjach opiewających "naszych dzielnych chłopców" to już mnie przestaje powoli dziwić, oni widać mają taką chorobę narodową, ale ską w Polsce zainteresowanie taką tematyką, jak to mawiała pewna mała dziewczynka... zdziwniej i zdziwniej...
God bless America :) Bo ja jej na pewno nie bede blessował