Im wyższa temperatura, tym szybciej woda paruje. A jak wyparuje, to musi spaść na ziemię, bo w atmosferze jej stężenie nie może rosnąć w nieskończoność.
Wniosek - im wyższa temperatura, tym więcej opadów. Więcej opadów = więcej wody pitnej.
I tym właśnie się różni nauka od posługiwania się intuicją. Pustynie to nie są miejsca, gdzie jest najgoręcej. Brak opadów jest spowodowany zupełnie innymi czynnikami.
Wystarczy zerknąć sobie na globus i zobaczyć gdzie na Ziemi są pustynie, a gdzie jest równik - czyli to miejsce, gdzie jest najwięcej słońca i świeci ono najgoręcej.
Ale Sahara nie leży na równiku...Owszem klimat równikowy jest gorący i wilgotny ale pustynny leży poza równikiem
"Pustynie to nie są miejsca, gdzie jest najgoręcej"
Po części masz rację, a po części nie.
Na pustyniach notuje się najwyższe temperatury (wyższe niż na równiku), ale za to średnia dobowa temperatura jest niższa niż na równiku.
Informacją, że Słońce jest w zenicie nie tylko nad równikiem, ale między zwrotnikami (co wpływa na pory deszczowe na sawannach) chyba nie ma już sensu komplikować dyskusję :D
Na pustyni nie ma wody, bo cała woda, ktora tam wyparowala, przyleciala do nas, i dlatego u nas ciagle leje. To wszystko wina tych z Sahary.
im cieplejsze powietrze tym więcej jest wstanie rozpuścić/utrzymać w sobie wody :)
im cieplejsze powietrze tym wyżej dociera :)
to też fizyka :)
jacha
tyle, że jest pewna granica ponad którą się nie uniesie - nazywa się ona tropopauzą i jest maksymalnie na wysokości 18 km
potem owa woda będzie rozpływać się przy tej granicy i schładzać, co oznacza, ze Twoja "pojemność wodna powietrza" (rozpuścić to się może lodowiec, nie woda) zacznie spadać i woda zacznie uciekać z roztworu przez co pojawią się krople = chmury. i tu sprawa przyspieszy, bo chmury są już bardzo blisko zjawiska dość powszechnie występującego w popkulturze, które nazywa się deszczem/śniegiem/gradem...
niestety - bliżej prawdy jest twórca wątku. choć obaj macie jej po trosze.
co do pustyń - tam akurat na pustynie z góry spada chłodne, choć ogrzewające się i suche powietrze. nie ma tam co padać, bo powietrze nie zawiera wilgoci - nie dlatego, że jest gorąco.
ojej napisałem dwa prawa fizyki, które są prawdziwe i nie wiem z czym tak na prawdę się nie zgadzasz?
czy wiecej wody zmiesci się w cieplejszym powietrzu czy nie?
czy cieplejsze powietrze dociera wyżej czy nie?
co do troposfery i tropopauzy
czy atmosfera "paruje" do przestrzeni kosmicznej czy nie? bo z tego co piszesz mógłbym wywnioskować że jesteśmy zamknięci w balonie co w środku to w środku :) a tak przecież nie jest... cały czas parujemy :)
co do opadów to zamiast gdybać popatrzmy na przykłady z życia
mars - woda była a nie ma :)
Mars jeśli już :)
na Marsie jest zbyt słaba grawitacja i atmosferę pozera powoli kosmos. na Ziemi jest zupełnie odwrotnie - 50 % masy atmosfery masz w pierwszych 5 km, czyli nawet do połowy troposfery nie doszliśmy. i w efekcie z naszej atmosfery jeśli coś ucieka to tylko drobne i lekkie cząstki wodoru i helu.
tak - potwierdzam. im cieplejsze powietrze, tym większą ilością wody można go nasycić - inaczej roztwór nasycony pary wodnej potrzebuje dużo większej ilości wody :)
ciepłe powietrze owszem unosi się, ale nie pokonuje granicy zwanej tropopauzą - i to z prozaicznego powodu, o którym starasz się milczeć. skoro znasz te prawa fizyki to pewnie pamiętasz, że im cieplejsze powietrze zaczyna unosić się w górę troposfery tym szybciej się oziębia. w efekcie - jeśli na powierzchni Ziemi ma 30 stopni C to na końcu swej wędrówki ma już -90 stopni C. wody w nim dawno nie ma. została niżej w postaci chmur i oblała okolice soczystym deszczykiem, gdzie kropelki są tak duże, że jak trafi w czoło to rośnie śliwa :) dla zainteresowanych - prosze poczytać o cyrkulacji troposfery w tzw. komórkach Hadleya, Ferrela i okołobiegunowej.
i najważniejsze - nie napisałem nigdzie, że nie masz racji. napisałem, że Michal_50 ma jej trochę więcej.
pozdrówki
dalej nie jestem przekonany do tego ze większa temperatura to większe opady. a dokładniej większe opady w obszarach śródlądowych gdzie nie ma wysokich gór.
na początku i owszem, ale w ostatecznym rozrachunku (IMHO) woda będzie padać tylko tam gdzie są zbiorniki wodne.
oto jak sobie to wykombinowałem, zwiększamy temperaturę powietrza, topnieją lodowce, temperatura na kuli ziemskiej wyrównuje się, przestają więc wiać największe wiatry które wywoływane były różnicą temperatur między równikiem a biegunami. w moim odczuciu stworzą się dwa wyraźnie rozgraniczone ośrodki, tj zbiorniki wodne i ich bliskie okolice gdzie będzie padać deszcz gwałtowny i rozległe obszary kontynentalne gdzie powietrze z wodą nie będzie docierać i gdzie będzie totalna susza. tak przynajmniej powinno to wyglądać na obszarach płaskich, gdzie rozgrywa się jak rozumiem akcja filmu..
takie jest moje rozumienie które może odbiegać od tej jedynej prawdy absolutnej :)
co Wy na to? :)
Nie bo ziemia się obraca... a po stronie po której nie ma słoneczka robi się zimniutko... Jak jest dużo wody to robi się zimniutko wolniej bo woda ma duże ciepło właściwe i akumuluje dużo ciepła, wolniej się nagrzewa ale wolniej je też traci... Stąd przy morzu amplitudy temperatur są mniejsze a na kontynencie większe... Na pustyni w dzień jest gorąco, ale w nocy zimno. Powietrze cyrkuluje dążąc do wyrównania temperatur i chmurki chodzą po niebie i deszczyk pada wszędzie... Ale nie zawsze mogą chodzić... Czasem mamy gdzieś górki które blokują chmurki, albo z chmurek po drodze wyleci cały deszczyk i wtedy pada mało albo wcale...
nie wiem co odpisać, bo z reguły jak ktoś zdrabnia co drugie słowo znaczy że nie pisze poważnie, albo nie traktuje poważnie osoby do której pisze. zakładając jednak że ni zauważam tego, spójrz np na cyrkulacje powietrza afryki: http://www.wiking.edu.pl/upload/geografia/images/Sogolna_cyrkulacja_powietrza2.j pg , sahara marznie w nocy w dzien się nagrzewa ale nadal jest sucha, góry żadne nie blokują napływu powietrza z wodą...
Ogólny wzrost temperatury raczej nie zaburzy tylko zintensyfikuje zjawisko cyrkulacji.Na biegunach zawsze będzie zimniej niż na równiku jak nie będzie lodu to będzie zimna woda bo obszar ten jest słabiej nasłoneczniony Temperatura między równikiem i biegunami się nie wyrówna. Wedle tego co napisałeś dość niezręcznie (przeczytałem to przed chwilą znowu) to tam jest zimno bo jest lód?!?! NIe kolego tam jest lód bo jest zimno...
Jeśli chodzi o Sahrę.Cyrkulacja zwrotnikowa i syfna gleba... Na zwrotnikach występują sawanny, pampy no i właśnie półpustynie pustynie. Znaczna część Sahary ma charakter kontynentalny... Sahara się bardzo rozbuchała też przez to że jak już coś rosło to np. wypasali kozy. Jakby na północy nie było Gór Atlas też by to trochę inaczej wyglądałało. http://geografia_liceum.republika.pl/cyrkul.htm... Akcja filmu dzieje się chyba w strefie umiarkowanej a tam do występowania pustyń trzeba jeszcze kilku innych czynników...
Ogólnie, to sytuacja z filmu byłaby możliwa w strefie umiarkowanej. Znacznie zwiększone promieniowanie słoneczne i znaczny wzrost temperatury spowodowałby pewnie przesunięcie się dalej na północ (ograniczam się tu do półkuli północnej) obszarów pustynnych i dalej na północ przesunęły by się też strefa klimatu umiarkowanego)
Tyle że znaczny wzrost temperatury, to znaczne zróżnicowanie nagrzewania się powierzchni Ziemi. Cywilizację nie zniszczyłoby gorąco, czy brak wody, ale wichury o niewyobrażalnej sile.
I nie sądzę, by do takiej sytuacji wystarczyło tylko 10 stopni cieplej i 4 lata.
> czy wiecej wody zmiesci się w cieplejszym powietrzu czy nie?
> czy cieplejsze powietrze dociera wyżej czy nie?
To nie ma żadnego znaczenia dla opadów. Nawet gdyby 100 razy więcej wody zmieściło się w powietrzu, to po pewnym czasie przestałaby się mieścić. Tempo parowania musi się w końcu zrównać w tempem opadania wody na Ziemię. Skoro są oceany i woda w nich paruje, to w takim samym tempie musi też spadać na Ziemię. I jeśli tempo parowania wzrośnie, to tempo opadania na Ziemię też.
>czy atmosfera "paruje" do przestrzeni kosmicznej czy nie? bo z tego co piszesz mógłbym wywnioskować że jesteśmy zamknięci > w balonie co w środku to w środku :) a tak przecież nie jest... cały czas parujemy :)
Hehe dobre, to strasznie szybko paruje ta woda, skoro osiąga pierwszą prędkość kosmiczną i ucieka ziemskiej grawitacji.
Jeśli woda na Marsie była, to jest tam nadal, zapewne zamarznięta pod powierzchnią planety.
nie wiedziałaś? każda cząsteczka wody jest wyposażona w mały silniczek, który pozwala jej wystartować z odpowiednio przygotowanych platform w podróż na księżyc :D
aa.. i chyba chciałeś napisać _druga_ prędkość kosmiczna, prawda? skoro ma "uciec z ziemskiej grawitacji" to pierwsza nie wystarczy... (dla zainteresowanych : http://pl.wikipedia.org/wiki/Pr%C4%99dko%C5%9B%C4%87_kosmiczna)
Tak chciałem napisać, drobna pomyłka. Co nie zmienia faktu, że teoria Ziemi parującej w kosmos mnie rozbawiła do łez ;-) Ehh, ta dzisiejsza edukacja.
hehe no własnie, ta dzisiejsza edukacja :)
google it: "mars wiatr słoneczny" dla całej reszty, która już jest dokształcona pisać chyba nie trzeba, że wiatr słoneczny rozpędza cząsteczki do prędkości ucieczki :) co powoduje "parowanie" atmosfery :)
pierwszy lepszy link z góry: http://mars.salon24.pl/99718,atmosfera-marsa-jest-rozrywana-przez-wiatr-sloneczn y
dla mnie temat zakończony.
ps. i po co to ubliżanie rozmówcy? o wykształceniu itd? nie masz tyle klasy żeby się powstrzymać i pisać na poziomie? nawet jeśli się mylę, wytłumacz a nie pijesz od razu do wykształcenia :(
No cóż, edukacja raczej omija niczym nie potwierdzone teorie naukowe. Twój artykuł zaczyna się od rzekomo "twardych dowodów" a kończy na liście możliwych teorii i pytań, co też się mogło stać z atmosferą Marsa.
Poza tym mój początkowy komentarz dotyczył teorii wyparowania atmosfery w kosmos, jak sam to ująłeś. Ale niech Ci będzie, uznaję, że była to tylko przenośnia.
Nie tak to działa, naprawde. To wiedza z gimnazjum. Proponuje nie wypowiadac sie na tematy o ktorych nie ma sie pojecia. Bez urazy oczywiscie bo kazdy sie czasem moze zblaxnic :) Mi rowniez sie zdarza dlatego na temat np. historii sie nie wypowiadam :)
Jeśli potrafisz powiedzieć, co w tym co napisałem jest nieprawdą, to to napisz. A jeśli nie potrafisz, to w ogóle się nie wypowiadaj.
No to pojechałeś chłopie. Jednak fizyki to Ty nie umiesz. Ale co tam, nikt nie jest doskonały :) Ja nie umiem tańczyć (olaboga! Wreszcie to przed sobą przyznałam ;)
OMG. Piszecie komuś, że się myli ale sami nie potraficie tego rozsądnie uzasadnić. Jaki ma to sens, poza głupią zawiścią i chęcią podbudowania ego? Sam nie mam na ten temat zielonego pojęcia i głupot nie będę pisał ale też nikogo nie będę obrażał. A temat sam w sobie bardzo ciekawy i to co napisał Michal_50 i nionpa wydaje mi się rozsądne i wzbudziło moje zainteresowanie. Więc na koniec mała prośba - nie znieważajcie kogoś bez przedstawienia konkretnych zarzutów ;) Pozdro!
Mam wrażenie, że niektórzy powinni ograniczyć się do oglądania filmów przyrodniczych, zamiast rzucać się na historie o ludziach.
hmmm... niby racja. na marsie też podobno kiedyś była woda a jednak wysechł. może to nie do końca tak z tym parowaniem i skraplaniem jak myślisz? może to bardziej złożony problem? być może nie tylko wzrost temperatury ma tu znaczenie ale również zmiany klimatyczne? Aktywność słoneczna ma też wpływ na zmiany ziemskiego pola magnetycznego, które ochrania całą planetę (wiatry słoneczne i takie tam)... Ziemia razem z atmosferą nie znajduje się w szklanej bańce i wydaje mi się, że nie wszystko można wytłumaczyć cyklem hydrologicznym. być może jednak rację masz Ty a ja gadam głupoty :)
Nionpa już na to odpowiedział. Na Marsie jest mniejsze przyciąganie, prędkość ucieczki mniejsza i lekkie gazy z górnych warstw atmosfery uciekają w kosmos. Z Ziemi ucieka w ten sposób tylko wodór i hel (i tych gazów w naszej atmosferze już nie ma).
Oczywiście sytuacja jest bardziej złożona. Pole magnetyczne też ma znaczenie, bo chroni wodę w atmosferze Ziemi przed rozbiciem przez promieniowanie na wodór i tlen (a wodór by uciekł). Ale efekt cieplarniany nie ma na to wpływu.
Podstawowy cykl musi być zachowany: ile wody w ciągu roku wyparuje, tyle musi też spaść na ziemię w postaci deszczu.
"ile wody w ciągu roku wyparuje, tyle musi też spaść na ziemię w postaci deszczu" - w obecnych warunkach tak ale w przypadku jakiegoś kataklizmu ziemskiego czy też kosmicznego może być różnie :)
istnieje też teoria Ziemi-śnieżki mówiąca, że była kiedyś pokryta cała lodem i to nie paroma metrami :) w takim razie gdzie się ta woda podziała skoro teraz przy topnieniu lodowców (a jest to ułamek tego co było kiedyś) poziom mórz się podnosi?
co do marsa, to skoro ta woda tam kiedyś powstała to i warunki musiały być inne niż obecnie. jeżeli warunki się zmieniły i woda "uciekła", to i na ziemi mogą się zmienić. no chyba, że nie było tam żadnej wody.
71% powierzchni Ziemi zajmują oceany, a ich średnia głębokość to 3700 metrów. Tej wody wystarczyłoby na pokrycie całej planety lodowcem o grubości 3 kilometrów. Teoria Ziemi-śnieżki nie wymaga więc żadnej dodatkowej wody. Ta woda nigdy nie zniknęła i cały czas jest na Ziemi. Przez ostatnie 4 miliardy lat nie spotkał naszej planety kataklizm, który mógłby w istotny sposób zmienić ilość tej wody. W szczególności żadne burze słoneczne, uciekający efekt cieplarniany, wojny jądrowe ani uderzenie planetoidy jaka zabiła dinozaury nie miałyby na to zauważalnego wpływu.
a skąd się wzięła woda na ziemi w takiej ilości jak jest teraz? podobno Ziemia powstała około 4 miliardów lat temu i od razu z wodą? dlaczego woda nie może zniknąć w przyszłości? czy zwiększona aktywność słońca na pewno nie spowoduje wyparowania wody? czy atmosfera ziemska na pewno nie osłabnie i nie spowoduje to utraty wody przez planetę? a może gdy planeta wystygnie, a przecież w końcu dojdzie do tego, to może wtedy?
no i co z tą wodą na marsie?
Być może początkowo nie było na Ziemi wody, tylko została przyniesiona przez komety w ciągu pierwszego miliarda lat jej istnienia. Ale skoro już jest, to nigdzie już się nie wyniesie, bo grawitacja Ziemi trzyma ją mocno. Zwiększona aktywność słońca może spowodować jej większe parowanie, ale para nie ucieknie w kosmos, bo nie uzyska prędkości kosmicznej. Może powstać więcej chmur, ale wtedy będzie też więcej opadów.
Ziemia nie wystygnie jeszcze przez wiele miliardów lat. Wcześniej spali ją Słońce, gdy wypali swój wodór i zacznie się powiększać za 5 miliardów lat.
A co z wodą na Marsie już było wyjaśniane wcześniej w tym wątku.
hmmm... tak bardzo podoba Ci się to co już wiesz, że nie przyjmujesz do wiadomości, że może być inaczej. Uważam, że Twoja wiedza jest bardzo powierzchowna i w dodatku brak Ci wyobraźni. Natomiast o Marsie nie masz w ogóle zielonego pojęcia :)
Pozdrawiam i życzę chęci poszerzania horyzontów :)
Koniec
Dam ci taką radę: jeśli na jakiś temat nic nie wiesz, to nie próbuj wmawiać sobie, że to dobrze, bo dzięki temu masz "szersze horyzonty", a inni, którzy coś wiedzą, "nie przyjmują do wiadomości, że może być inaczej". W ten sposób tylko robisz sobie krzywdę. Każda wiedza poszerza horyzonty i dopiero gdy ją masz, to zaczynasz to dostrzegać.
Popieram przeczytałem to i nie podoba mi się ta dyskusja biedna w wiedzę, wpływ na skale globalna interpretowany przede wszystkim w oparciu o pojedyncze mechanizmy. Fajny pustynny post apokaliptyczny świat. Myślę iż nie ma sensu poruszać niedopatrzeń nie więcej ich niż w innych produkcjach sci fi. Mogli tylko datę przesunąć ~4 lata to za mało na takie efekty.
Ciekawa fizyczno chemiczna dyskusja na stronie poświęconej filmom. Wydaje mi się, że nagromadzenie masy na planecie i ogromna grawitacja spowodowało zapłon jądra od wewnątrz, a niska temperatura próżni kosmicznej oziębienie zewnętrznej warstwy i powstanie skorupy. Potem pod wpływem różnic temperatur ziemi i kosmosu wytworzyły się gazy, para, kondensacja, ciecze i obieg zamknięty tego wszystkiego. Stąd woda na ziemi. Człowieku, masz rację, ale walisz głową racjonalisty w mur ignorancji. Lobby medialne forsujące temat ocieplenia klimatu, jak widać po niektórych wypowiedziach, spełnia swoje zadanie bardzo dobrze.
Nie takie rzeczy na niebie i Ziemi się działy. W filmie pojawia się gazeta o potężnych burzach słonecznych a wobec nich to "stabilne" prawa "stabilnej" fizyki i klimatu można sobie...no
No więc właśnie rzecz w tym, że nie działy się. Przez ostatnie 4 miliardy lat ilość wody na Ziemi praktycznie się nie zmieniła. W szczególności żadne potężne burze słoneczne nie miałyby na to żadnego wpływu.
Może i ilość wody się zbytnio nie zmienia, ale klimat poszczególnych miejsc tak. My w filmie widzimy jedynie Europę zachodnią lub środkową, po jakiejś katastrofie spowodowanej burzami słonecznymi. Nie ma szczegółów, że akurat brak wody przyczynił się do wymierania gatunków. Mogła drastycznie wzrosnąć ilość promieniowania UV, mogło się nałożyć dodatkowo ze spadkiem ozonu w atmosferze itd. Brak wody w obszarze gdzie dzieje się akcja mógłby być jedynie kolejnym efektem po katastrofie. Ocaleni, też nie mogą wiedzieć( brak elektryczności oznacza brak mediów ), a może nie mogą bezpiecznie się dostać do np Norwegii gdzie pada non stop. Wystarczy sobie wyobrazić, że nagle nie ma prądu i już nikt nie wie, gdzie się przemieszczać jak coś się dzieje.
OK. Przyznaję że takie wytłumaczenie jest całkiem logiczne. Klimat oczywiście mógł się zmienić i akurat to miejsce gdzie toczy się akcja mogło zamienić się w pustynię. Jeśli gdzieś indziej jest teraz więcej opadów, to ma to sens.
chyba pierwszy raz czytam z zainteresowaniem dyskusję "pod filmem" :) nie znam się w ogóle, ale czy w takim razie nie jest możliwym by woda...wyparowała, a ziemia zamieniła się w pustynię? czyli wody nigdy nie zabraknie czy tak? myślałem, że jest inaczej, ale nie znam się przyznaje(w tym momencie ze wstydem)...
Odpowiedziałem już wyżej - nic, co nie osiągnie pierwszej prędkości kosmicznej, nie opuści naszej planety. Woda nie wyparuje w kosmos.
bez urazy ale ty nie wiesz ile bylo tak naprawde wody kilka milardow late temu, wszystko inne to tylko domysly taka jest niestety prawda
Okej, a co jeśli zmiany klimatyczne skutkujące wzmożoną cyrkulacją wody na ziemi po porostu sprawiły, że obszary pustynne przesunęły się na północ od zwrotników raka i koziorożca. I teraz mamy pustynie w europie ? Rolę mogłyby odegrać siły bezwładności albo coś. Chyba nie gryzie się z fizyką nie ?