PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99829}
6,8 92 tys. ocen
6,8 10 1 91517
6,4 16 krytyków
Hellboy
powrót do forum filmu Hellboy

Pierwsza sprawa, o której trzeba pamiętać przy filmie „Hellboy”, to fakt, że jest on ekranizacją jednego z najlepszych autorskich komiksów ostatnich lat. Postawiło to przed realizatorami poważne przeszkody, z których wybrnęli tylko częściowo. Najpoważniejszą z nich była wspaniała wizja plastyczna autora komiksu, Mikea Mignoli, która odchodząc od realizmu zmierza ku zgeometryzowanej dekoracyjności. W tym aspekcie twórcy filmu poszli po najmniejszej linii oporu. Stworzyli realistyczny, zwyczajnie sfilmowany świat, w którym tylko Hellboy i Abe wyglądają jak w komiksie – i tu należy przyznać, że zarówno charakteryzacja, jak i kostiumy stały na najwyższym poziomie.
Drugi problem, wynikający z unikalności komiksu, to jego postmodernistyczne spojrzenie na świat i ironiczny humor. Mignola z wielką gracją i dystansem połączył w „Hellboyu” wszelkie możliwe teorie spiskowe oraz mity i legendy zaginionych, bądź istniejących cywilizacji. Jego bohater podróżuje po wszystkich zakątkach ziemi, mierząc się w Rosji z Babą Jagą, w Rumunii z hrabią-wampirem, w Japonii z tamtejszymi obekamono... Tymczasem znaczna większość filmu rozgrywa się w Stanach, a nazistowski spisek okultystyczny wydaje się pomysłem wymuszonym i w ogóle dość dziwacznym.
Autorom ekranizacji udało się natomiast zachować charakterystyczny dla „Hellboya” autoironiczny, czarny humor. To właśnie postać czerwonego diabła skupia wokół siebie najwięcej wyjątkowej atmosfery pierwowzoru. Widać, że Ron Perlman, doświadczony w tego typu rolach, dobrze wyważył swoje zaangażowanie i odpowiedni dystans. Wątkiem, który miał rozbudować jego postać był ledwie zarysowany w komiksie motyw miłości Hellboya do Liz. Niektórym widzom (zwłaszcza obeznanym z pierwowzorem) mógł się ten pomysł wydać groteskowym, bądź banalnym... Sam uważam jednak, że było to zabawne wykorzystanie tematu pięknej i bestii. Smaczek polegał tu na tym, że „piękna” okazała się nie tylko pacjentką szpitala psychiatrycznego, ale też żaroodporną pirokinetyczką...
Jeśli spoglądać na film w oderwaniu od pierwowzoru, należy przede wszystkim pogodzić się z jego bezkompromisowymi pomysłami. Gdy łyknie się od razu całą okultystyczno-postmodernistycz ną konwencję, można się w niej rozsmakować. Wówczas wiele radości sprawić mogą rozsiane po filmie smaczki, takie jak to, że Hellboy słucha muzyki Toma Waitsa i Nicka Cave’a, a Abe mówi głosem C3PO z „Gwiezdnych wojen”...

W sumie film różni się od szeregowych adaptacji komiksowych ostatnich lat, ale przede wszystkim dlatego, że sam pierwowzór nie jest przeciętną, wieloczęściową serią. Pomysłów było sporo, ale chyba zabrakło pewnego zdecydowania. „Hellboya” można obejrzeć, przede wszystkim dla Rona Perlmana oraz filmowej wersji niezwykłych pomysłów Mike’a Mignoli.
Ja czekam na drugą część...

Woyciesz

Denerwuje mnie gdybanie......ale gdyby tak twórcy SIN City zrobili Hellboya......ahhhh. Pozdrawiam

Pan___Kracy

Dokładnie tak o tym myślałem. No ale niestety - stylistyki "Hellboya II" już nie zmienią :/ Mignola moim zdaniem, po obejrzeniu "Sin City" powinien sobie pluć w brodę.
Tym bardziej, że "Sin City" tak naprawdę nie było pierwszym filmem, który eksperymentował z przeniesieniem walorów plastycznych komiksu do filmu. Pamiętam "Dicka Tracy" z 1990 (kolorystyka) oraz "Hulka" z 2003 (montaż symulujący komiksowe kadry). Wystarczy trochę śmiałości...
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9
Woyciesz

Ale to już norma że nie tworzy się wiernych ekranizacji komiksów, bo po co? By powielać schemat znany już z kart komiksu? Bezsens. Dla przykładu Batman, komiksy opiewaja w mnóstwo walki, Wayne'a z Batmanem, jego historii, rozterkach, sa TRAGICZNE i DRAMATYCZNE, ale jesli przeniesiemy je żywcem, to stracą swoją magie, bo Batman to człowiek złozony, nie potrafi sie nim powiedziec w ciagu 1-2 filmów... tak samo z reszta, rezyerzy musza upraszczac, zmieniac, bo inaczej z kina bysmy wychodzili po 4h:-)

Co do ekranizacji samego HB to uważam ją za świetną i w człołówce, fajny :P czerwony bohater na dodatke nie próbuje udawac wielkiego bohater'a jak robią w Supermanie, lecz podchodzi do wszystkiego na luzie i to mi sie podoba! Brawo Del Toro... czekam na druga czesc

Raven_13

Przecież nie napisałem, że oczekuję powtórzenia komiksu, "wiernej ekranizacji", czy "powielania schematów". Wręcz przeciwnie: fabuła może nie mieć nic wspólnego z pierwowzorem. Napisałem tylko, że twórcy filmowego "Hellboya" (a więc w sumie także Mignola!) moim zdaniem uszkodzili i zubożyli to, co mogło wyjść z adaptacji takiego komiksu, jak "Hellboy".
75% filmu w USA? To odebrało część czaru niesamowitych podróży Chłopca z Piekła...
Brak ciekawej koncepcji plastycznej? To już była porażka. Jestem pewien, że gdyby film zaczął powstawać po wg mnie przełomowym "Sin City", to mielibyśmy coś znacznie lepszego.
I już.

ocenił(a) film na 8
Woyciesz

Podpisuję się z pełną stanowczością z tą wypowiedzią Woyciesza. Widac, że czytałeś "Hellboy`a" a nie tylko go przejrzałeś przekartkowując;)
Film byłby lepszy, gdyby twórcy zdecydowali się na odtworzenie tych niesamowitych rysunków z komiksów - wszak w "Sin City" i "300" tak zrobiono a efekty okazały się piorunujące. W "Hellboy`u" wyszłoby równie a może nawet bardziej hipnotyzująco. Ale to, że w pierwszym filmie tego nie zrobiono, to jeszcze nie katastrofa; wszak del Toro i jego ekipa kręcą sequel i może teraz doczekamy się wiernej wizualnie ekranizacji, która wcale nie musi być wierna fabularnie.