Trochę masz racji, mało cenobitów, jednakże to własnie są wnioski z poprzednich części. Część V naprowadziła Hellraisera na thillerowo-kryminalno-klimatyczny obraz w którym nastrój budowany jest zupełnie inaczej niż w częściach I-IV. VI kontynuuje drugą serię, natomiast VII pragnie wyjść przed szereg co niestety skończyło się małą porażką.
Podsumowując: Deader jest niezły, ale nie jako część Hellraisera. To przeciętnie ciekawy horror, który z pewnością można obejrzeć.

Widzę, że nie znacie takiego słowa jak progress. Nie jestem fanem serii, ale doceniam zmiany jakie w niej zachodzą. Ceglas, chciałbyś co odcinek oglądać ludzkie mięśnie zalane krwią (włącz sobie teledysk Robbiego Williamsa) i cenobitów, którzy są dość plastikowi?? Wielu ludzi narzeka na tą część, lecz nie dostrzegają tego co najważniejsze. Kiedy Amy Klein otwiera pudełko, jej życie zaczyna być iluzją (piekłem). Wszystko co dzieje się od tamtego momentu to świat cenobitów. Wszystko co widzi (tramwaj, ojca, sektę, nóż w plecach) to twór Pinheada i wymysł jej fantazji - największych obaw, a zarazem przedłużenie świata w którym żyła. Jeżeli tak się na to spojrzy, to film nabiera rumieńców.
Po obejrzeniu wszystkich części muszę stwierdzić, że jedynka nie jest najlepsza. Najwyższą notę wystawiłem częściom 5 i 6, ponieważ to one pokazują motyw przewodni filmu Hellraiser - życie w piekle. Siódma część jest lekko z tyłu, natomiast jedynka jest daleko w szeregu. Uważam, że wystawione przeze mnie oceny są obiektywne, ponieważ nie mam do niego stosunku sentymentalnego.
Pozdro600

Również nie mam stosunku sentymentalnego do całej serii, biorąc pod uwagę, że słabo pamiętam już większość części. Przytocz najpierw, w którym miejscu napisałem, że chcę widzieć "ludzkie mięśnie zalane krwią i cenobitów, którzy są dość plastikowi". Doceniam progres, bo nie można przecież ciągle jechać utartą ścieżką, ale z tego co pamiętam, to "Deader" mógłby swobodnie pretendować do miana filmu niezależnego, gdyby nie wczepiono "na odwal się" cenobitów. Zastanów się, po co kręcić kolejną część, jeżeli sprawia ona wrażenie odrębnego projektu? To tak jakby nakręcić kolejną "Szklaną pułapkę", ale bez Bruce'a Willisa...

Widzę, że według Ciebie lepiej jest podczepić się pod znaną serię, bo fani i tak film "łykną". Przyklaśnijmy zatem takiej idei i cieszmy się, że serwuje nam się bylejaki film, który ma się nijak do swoich poprzedników.