Hellraiser to szczególny dla mnie horror. Część pierwsza przy pierwszym seansie zrobiła na mnie średnie wrażenie, sam nie wiem - może nie było dobrego klimatu do seansu, nie byłem w humorze - ot, nie spodobała mi się jakoś szczególnie, była ''średnia na jeża''. Za drugim razem po jakimś roku bardzo mi się spodobała, dopiero wówczas poczułem ten mroczny, specyficzny klimat produkcji Barkera. Poszły dwa oczka wyżej:). Dwójka zrobiła na mnie wrażenie, aczkolwiek mimo iż efekty były świetne, aktorzy naprawdę dawali radę, zachowani ważniejszych bohaterów z jedynki i dodano niektórych nowych , muzyka Younga( genialna zresztą) pozostała, reżyser i scenarzysta się zmienili aczkolwiek szczególnie to filmowi nie zaszkodziło - to jednak, mimo tych wszystkich zalet film w paru sprawach kuleje. Nie podobał mi się motyw z romansikiem dwojga negatywnych bohaterów, drugi raz to samo to już odgrzewany kotlet bo to samo było w jedynce. Po drugie motyw z zabiciem cenobitów - dla mnie to było niepotrzebne, obdarło bezsensownie demony z ich mistyczności i szczególnej otoczki czegoś przed czym nie można uciec i się bronić - czegoś nieodpartego. Po trzecie motyw potwora-doktorka oraz zakończenie - drugi raz kuleje zakończenie. Widać twórcy ''Wysłannika piekieł'' lubią powtarzać stare błędy. Mimo to jednak film jest wart obejrzenia, myślę, że nikt nie powinien być zawiedzony.