Cronenberg inteligentnie porcjuje napięcie i mocno kontrastuje wizerunek amerykańskiej idylli z mroczną stroną ludzkiej natury, w której przemoc rodzi przemoc.
Mistrz obrzydliwości tym razem w kontekście wewnętrznego konfliktu osobowości, próby wymazania ponurej przeszłości, a także nieuchronnego zderzenie z konsekwencjami swoich czynów, brawurowo opowiada nam historie przemocy... przemocy jako remedium na trudności, przemocy będącej upustem agresji i emocjom, przemocy jako narzędzia napędzającego mechanizm społeczny, oraz przemocy, której następstwa nieubłagalnie wpływają na dotychczasową egzystencję jednostki, a skutki jej nie poskromienia mogą już na zawsze przewartościować i przemodelować pełne komfortu i wygody dotychczasowe życie. Reżyser "Muchy" po mistrzowsku balansuje pomiędzy obrazowaniem sielankowości amerykańskiego spełnienia, a porażającym autoportretem skrywanych w odmętach ludzkiej świadomości drapieżnych instynktów.