podobny do Długi pocałunek na dobranoc. tylko z jedną różnicą wg mnie "Długi..." jest o wiele
lepszy. więcej akcji, śmiechu i dobrego kina akcji. tu?? słabo wszystko wypada słabo albo
przeciętnie.
mnie także ten film, wbrew moim oczekiwaniom - bo czytałam o tym filmie same pochwały - nie porwał. Mam jednak wątpliwości w ocenie gry Viggo Mortensena. Z jednej strony, ten film dzięki niemu zyskał, z drugiej - uważam, że mógł dać z siebie więcej...
fakt. ale jeszcze jedno uderza w tym filmie otóż jeżeli gostek rozpoznaje gościa co mu rozwalił oko to raczej nie przychodzi na kawę tylko jak w "Długim ... na dobranoc" chce tą osobę najlepiej armatą tuż po wejściu do domu rozwalić zabić zlikwidować. tyle. i jeszcze jedno dla tego filmu jest tyle nominacji że strach pomyśleć że taki słaby film może dostać nagrodę. ale nazwiska robią swoje.
no tak, np. o Oscarach decyduje to, z jak wielką pompą i skutecznością działa "kampania" oscarowa tego filmu, czyli jak producenci, aktorzy itd podlizują się Tym z Akademii Filmowej, a nie faktyczna sztuka. Z tego względu też podchodzę do Oscarów z dystansem, wierzę, że są tam filmy, który na takie uznanie zasługują, ale kilka tytułów tylko utwierdza mnie w moim przekonaniu. Np. "Służące " to dla mnie typowa hollywoodzka produkcja, a że o dyskryminacji rasowej, no i cóż z tego, to nie jest teraz żaden kontrowersyjny temat (jak np. "Tajemnice Brokeback Mountain" w swoim czasie). No ale odchodzę chyba od tematu. Co do filmu, który wymieniasz "Długi pocałunek na dobranoc", jestem ciekawa warty obejrzenia?