Która scena śmierci poruszyła Was najbardziej, wywołała największy smutek, żal? Temat tyczy się i Hobbita i Władcy Pierścieni.
Chyba ta Gandalfa... ;( poryczałem się cóż. Ale dobrze że w lotr wrócił... chociaż ta z Władcą Miasta na Jeziorze też całkiem przyjemna, lepszej oczekiwać nie mogłem dla tego kretyna....
co do Lotr sporo tego.
Śmierć Boromira
Śmierć Theodena
Śmierć Gandalfa most Khazad Dum
śmierć syna Theodena
co tam jeszcze śmierć Haldira
no w każdym bądz razie sporo tego
w Hobbicie na poważnie to śmierć Thorina jego rozmowa z Bilbem, i śmierć Smauga
-Śmierć Smauga może nie wzruszająca ale szkoda,że tak szybko po 10 minutach filmu ale taka była książka :P
-Śmierć Thorina i rozmowa z Bilbem
-Śmierć Filiego i Kiliego-rozpacz Tauriel.
-Śmierć Gandalfa Szarego rozpacz Froda i innych.
-Śmierć Boromira rozmowa z Aragornem.
-Śmierć Theodreda-rozpacz Theodena.
-Śmierć Haldira rozpacz Aragorna.
-Śmierć Theodena rozmowa z Eowiną.
-Zniszczenie Saurona-Mimo,że to władca ciemności to bardzo go lubię i uważam,że gdyby była możliwość kręcenia spin-offów to film o nim powinien powstać.
A teraz śmierć na którą się czekało z której się cieszyło :)
-Śmierć Azoga.
-Śmierć Bolga.
-Śmierć Władcy Esgaroth.
-Śmierć Grimy.
-Śmierć Sarumana mimo,że bardzo go lubiłem i książce on nie zginął w Orthanku.
-Śmierć Golluma-na nią to chyba każdy czekał od początku i nie mógł się doczekać hehe chociaż mogą być osoby,które bardzo go lubiły ;)
Najlepiej ukazana zostala smierc Boromira. Miejsce drugie - jesli mozna tak powiedziec - ex aequo smierc Theodena i smierc Thorina. Trzecie miejsce smierc Haldira.
1. Śmierć Thorina. Olbrzymia szkoda, że nie pokazano jego pogrzebu i oddania mu hołdu, mam nadzieję, że pojawi się to w wersji reżyserskiej. Choć moim zdaniem te wydarzenia powinny być już w wersji kinowej.
2. Śmierć Boromira.
3. Śmierć Filiego. Również liczę na wersję reżyserską, na pokazanie jego ciała na pogrzebie, Thorina i Kiliego okazywano a o Filim zapomniano. Sama scena śmierci była mocna. Zrzucenie go ze skał, furia Kiliego i Thorina...
Dokladnie.Jak filiego podniosl Azog za glowe i pozbawil go zycia a puzniej zrzucil w przepasc to naprawde bylo mocne.
Azog potrakgotwal biednego Filiego jak jakas kukileke albo laleczke.Smutne.I nie ma Filiego.
No śmierć Boromira i Gandalfa raczej.
Śmierć Thorina jest bardzo dobrze zagrana przez obu aktorów, niestety 2-godzinna szmira, która ją poprzedza kompletnie wyprała mnie z jakiejkolwiek empatii i nie pozwoliła w pełni docenić tej sceny.
Mam pytanie, bo zawsze mnie to ciekawi: czy śmierć Haldira byłaby równie wzruszająca, gdyby grający go aktor wyglądał tak:
http://www.councilofelrond.com/wp-content/uploads/modules/My_eGallery/gallery/ch aracters/other/mischob/mischb_005_ccgbolger1.jpg
???
Fakt, że jestem tylko dziewczyną i jego uroda ma wpływ na moją ocenę, ale z drugiej strony śmierć Kili'ego, który też jeżeli patrzeć na twarz,a nie na wzrost (:P) "nie jest zły" nie wydaje mi się aż tak wzruszająca...
Faktem jest też to, że może nie jestem zbyt obiektywna bo odkąd kilka lat temu przeczytałam LOTR zakochałam się w elfach...ich gracji,elegancji i ogólnym całokształcie i to dzięki nim, moim zdaniem trzecia część Hobbita była warta obejrzenia.
I jeszcze jeżeli chodzi o śmierć Haldira, elfy nie musiały brać udziału w bitwie o Helmowy Jar, mogły olać Rohańczyków i zostawić ich samych sobie, ale tego nie zrobili co stawia ich w jeszcze lepszym świetle w moich oczach....
Zresztą wzruszyłabym się przy śmierci któregokolwiek z pozostałych elfów... tak jak robi mi się przykro gdy pokazują ciała zabitych np. w Hobbicie 3 gdy Thranduil stwierdza, ze nie ostrzeże Thorina o armii z północy bo nie bd dłużej ryzykował życia swoich poddanych...
Porównajcie [fanatycy Hobbita - nie normalni ludzie, którzy lubią ten film] dwie sceny:
1. Boromir, po przełamaniu się ginie w obronie Merry'ego i Pippina. Broni ich nawet będąc śmiertelnie ranny, choć nie ma w tym żadnego interesu, poza odwróceniem uwagi orków od Froda i daniem mu dodatkowego czasu na "odskok". Gdy dociera reszta drużyny - uznaje swoją niższość przed królem. Jego ciało, jak prawdziwego rycerza zostaje [na miarę możliwości plenerowych] pochowane z wszelkimi honorami.
2. Kili biegnie pomścić śmierć brata. Ruda cizia, z którą spędził w sumie kilkanaście minut piszczy, więc Kili zmienia zdanie i leci ją ratować. Ginie w sumie nie wiadomo po co. Chyba tylko dlatego, że Tolkien napisał o jego śmierci i PJowi się nie chciało wymyślać inaczej. A nad jego ciałem nimfomanka jęczy "Królu, zabierz ode mnie te miłość!".
Jakie wnioski?
No w sumie gdyby Tauriel siedziała na dupie w Elfim królestwie to Kili juz dawno by wykitował. A tak to dała mu jeszcze parę godzin życia :P
Nie mówiłam o śmierci Thorina, choć Azog, który pierw nap... w lód głazem i długo, długo nic się nie dzieje nim zacznie pękać, a potem przebija tenże lód jednym ciosem sztyletu... Ale zarówno moment śmierci, jak i późniejsze opłakiwanie go - wzruszające.
nawiążę do Twojego drugiego punktu. wiem, że idiotyczne jest to, że Kili był gotowy poświęcić swoje życie dla kobiety której w sumie nie znał i spędził z nią kilka minut. żeby nie było - nie wierzę w takie bzdury jak miłość od pierwszego wejrzenia, przeznaczenie, srata tata itd. ale tragiczne jest to, że nigdy się nie przekonają czy byłaby to prawdziwa miłość, bo jakaś chemia między nimi jednak była. potem jeszcze Thranduil stwierdza "hah, to była prawdziwa miłość" więc w ogóle super.
ah, a nimfomanka to kobieta uzależniona od seksu, więc do stwierdzenie nie bardzo pasuje do Tauriel, ale niemniej rozumiem Twoją irytację ;)
pozdrawiam
Wiesz, zasadniczo latała za książątkiem. Za Legolasem znaczy - do tego stopnia, że ją jego tatuś przywoływał do porządku. Po czym bęc - krasnolud, to se poleciała za krasnoludem... No, może nimfomanka to nie jest najlepsze określenie, ale inne to "łatwa"?
A gdyby przeżyli oboje, to i tak o niczym by się nie można przekonać, bo to pomysł z "Trędowatej". Czytałaś? Jak nie to krótko: arystokrata ordynat Michorowski poślubia guwernantkę swojej kuzynki, czego oczywiście jego "sfera" nie akceptuje i Stefcia Rudecka jest przez towarzystwo traktowana jak "trędowata" - mimo, że jest szlachcianką itd. W przypadku Kiliego i Tauriel - on jest [po śmierci Filiego, swego starszego brata] następcą Thorina - przyszłym władcą plemienia Durina, ona prostą elfią łuczniczką. Elfy nigdy nie pogodziłyby się z jej związkiem z krasnoludem - do królestwa Thranduila nie miałaby po co wracać, jej rasa by się jej wyrzekła. A wśród krasnoludów wiedziałby wyraźnie, że jest tylko prostaczką nie zasługującą na rękę następcy tronu...
Mnie poruszyła każda śmierć oprócz Gandalfa, bo wiedziałam, że wróci. Najpiękniej pokazana śmierć Boromira, w Hobbicie Thorina, Kiliego i Filiego.
1. Boromir (czysty honor i majestat)
2. Gandalf (piękna muzyka)
3. Theoden/Thorin (dobre słowa)
W pełni popieram. Pożegnanie Froda z przyjaciółmi było bardzo wzruszające...
Prócz tego chyba najbardziej poruszyła mnie śmierć
- Boromira
- Thorina
- Kili'ego
- Gandalfa Szarego
Gandalfa, gdy widziałem po raz pierwszy film nie znałem jeszcze fabuły kolejnych części i nie wiedziałem że go jeszcze zobaczę. Śmierć Czarodzieja mocno mną wstrząsnęła.
Na drugim miejscu Boromir.
Boromir. Kiedy po raz pierwszy oglądałam lotr, polubiłam Boromira właśnie w momencie śmierci. Szkoda go :(
Theoden, Thorin, Boromir, Gandalf. Chociaż przy Gandalfie nie było tak źle, wiadome, że się pozbiera ;)